Roberts Nora - Na zawsze 02- Ostatni wiraż, Romanse

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->NORA ROBERTSOstatniwirażROZDZIAŁ PIERWSZYWpatrzona w podwozie sportowego MG, do­kręcała śruby.- Nawet sobie nie wyobrażasz, Kirk, jaka cijestem wdzięczna, że mi pożyczyłeś kombinezon- oznajmiła z lekką nutą ironii.- Drobiazg, w końcu po to są bracia, prawda?Choć leżąc pod samochodem miała widok jedy­nie na brudne tenisówki i postrzępione dżinsy,Foxy wiedziała, że Kirk uśmiecha się szeroko.- Jak to dobrze, że nie masz żadnych bezsen­sownych uprzedzeń. Inni bracia mogliby sięuprzeć, że sami naprawią skrzynię biegów.- Och, nie jestem męskim szowinistą. - Tenisó­wki odeszły parę kroków, potem rozległ się brzęk6OSTATNI WIRAŻodkładanych na miejsce narzędzi. - Gdybyś nieuparła się zostać fotografem, przyjąłbym cię dozespołu serwisowego.- Wiesz, tak się dziwnie składa, że wolę zapachwywoływacza od zapachu oleju silnikowego.- Przetarła ręką policzek. - Gdyby nie zlecono miwykonania zdjęć do książki Pam Anderson, niebyłabym teraz cała utytłana smarem.Słysząc serdeczny śmiech Kirka, uświadomiłasobie, jak bardzo stęskniła się za bratem. W ciągutych dwóch lat, odkąd widzieli się po raz ostatni,nic się nie zmienił. Twarz wciąż miał ogorzałą,poznaczoną bruzdami, włosy - podobnie jak ona- gęste i kręcone, tyle że jego były w odcieniuciemnego złota, a jej ognistej rdzy. No i wąsy.Miała sześć lat, a on szesnaście, kiedy się pojawiły.Od tej pory ani razu ich nie zgolił.Uwielbiała brata. Jako dziecko patrzyła w niegojak w obrazek. Był jej idolem; pozwalał za sobąwszędzie łazić i nigdy się na nią nie złościł. To onnadał jej przezwisko Foxy, które dziesięcioletniaCynthia Fox przyjęła z radością. Gdy wyjechałz domu, żeby zawodowo ścigać się na torachwyścigowych, z niecierpliwością czekała na jegokrótkie wizyty i listy. Miał dwadzieścia trzy lata- ona trzynaście - kiedy wygrał swój pierwszyważny wyścig.Był to dla niej trudny rok: z dziecka przeob­rażała się w dziewczynę. Któregoś wieczoru wra-Nora Roberts7cała z rodzicami z miasta. Słuchając muzyki Gersh­wina, którego jako trzynastolatka nie potrafiładocenić, leżała wyciągnięta na tylnym siedzeniui patrzyła na uderzający w szybę śnieg. W końcuzamknęła oczy i zaczęła nucić pod nosem jakąśpopularną piosenkę. Chciała już być w domu, byzadzwonić do przyjaciółki i porozmawiać na ulu­biony temat: chłopców.Nagle, bez żadnego ostrzeżenia, samochódwpadł w poślizg. Zaczął się obracać, koła straciłyprzyczepność. Foxy zobaczyła wirującą za oknembiel, usłyszała, jak ojciec przeklina, usiłując zapa­nować nad kierownicą. Zanim zdążyła się wy­straszyć, samochód wpadł z hukiem na słup telefo­niczny. Poczuła ostry ból, potem straszliwy ziąb,a potem już nie czuła nic.Obudziwszy się z trwającej dwa dni śpiączki,zobaczyła twarz Kirka. Ucieszyła się, po chwilijednak przypomniała sobie wypadek. Nie musiałao nic pytać; wszystko - znużenie, rozpacz, akcep­tację - wyczytała z oczu brata. Potrząsnęła głową,sprzeciwiając się prawdzie, której jeszcze jej niewyjawił.- Mamy siebie, Foxy. - Pochylił się, delikatnieprzytulając twarz do jej policzka. - Zaopiekuję siętobą.I dotrzymał słowa, lecz zrobił to po swojemu.Przez kolejne cztery lata Foxy jeździła tam,gdzie odbywały się wyścigi. Naukę pobierałaOSTATNI WIRAŻod prywatnych korepetytorów. W owym czasiepoznała nie tylko historię Stanów Zjednoczonychczy algebrę; nauczyła się również rozbierać naczęści i składać z powrotem silniki. Dorastaław świecie mężczyzn, w którym królował zapachbenzyny i ryk samochodów.Kirk miał w życiu jedną wielką pasję: wyścigi.Do tego stopnia go pochłaniały, że czasem zapo­minał o istnieniu siostry. Nie przeszkadzało jej to.Drobne niedoskonałości sprawiały, że jeszcze bar­dziej go kochała. Żyła bez żadnych nakazówi zakazów, lecz zawsze czuła się bezpieczna.Potem wyjechała na studia. Mieszkała w żeńs­kim akademiku, zdobywała wiedzę i doświadcze­nie. Poznawała zarówno świat, jak i samą siebie.Szybko przekonała się, że nie pasuje do różnychklubów ani korporacji; za bardzo ceniła wolnośći swobodę, do której przywykła w dzieciństwie,aby żyć według narzuconych z góry reguł. Narandki też się nie umawiała; koledzy z uczelniwydawali się jej strasznie niedojrzali.Zaczynała studia jako chuda, niezdarna dziew­czyna; kończyła jako młoda kobieta obdarzonawdziękiem, własnym stylem oraz zamiłowaniemdo fotografii. Przez kolejne dwa lata szkoliła swojeumiejętności. Obecne zlecenie przyjęła z ogromnąradością: stanowiło wyzwanie, a jednocześnie po­zwalało jej spędzić jakiś czas z bratem.- Pewnie mi nie uwierzysz, ale od ponad dwóch [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • frania1320.xlx.pl
  • Tematy