Rok trudnej miłości 7 - Beverly Barton - Jej tajna broń, Serie tematyczne i wydania zbiorowe, Rok trudnej miłości

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Beverly Barton
Jej tajna broń
Prolog
Rześki jesienny wiatr zakręcił spódnicą Callie
Severin, gdy stanęła przed Princess Inn, w samym
centrum eleganckiej londyńskiej dzielnicy Belgravia.
Wcześniej spadł deszcz i, jak na październik, zrobiło
się wręcz chłodno. Lekko dygocząc, Callie żałowała,
że nie włożyła jakiegoś cieplejszego płaszcza. Mądry
człowiek po szkodzie, jak mawiał jej ojciec, a przy-
słowie to pasowało zarówno do jej aktualnych spraw
sercowych, jak i do płaszcza.
Po tym, jak zaledwie przed paroma godzinami
Laurence w brutalny sposób zerwał ich zaręczyny
i złamał jej serce, Callie złożyła rezygnację z posady
asystentki w McNeil Inc., gdzie Laurence był jej
szefem. Wprawdzie zapewniał ją, że ta rezygnacja jest
zbędna, ona zaś z kolei zapewniła go, że rezygnacja
jest bardziej niż konieczna i że nie zamierza czekać, aż
on ją zwolni. Powiedziała mu też, że jest zimnym
i bezdusznym gnojkiem, i że odchodząc z pracy,
pragnie całkowicie uwolnić się od niego.
6
Beverly Barton
Po uprzątnięciu biurka i pożegnaniu się ze współ-
pracownikami Callie pojechała metrem do domu,
a następnie pognała do swojego mieszkania w nadziei,
że zastanie Enid. Potrzebowała przyjaznej duszy.
Ramienia, na którym mogłaby się wypłakać. A nikt
lepiej od Enid – jej najdroższej przyjaciółki i kuzynki,
z którą dzieliła mieszkanie w dzielnicy Kensington
– nie nadawał się do tego. Ale jej nie zastała. Więc
czekała i czekała, popłakując troszkę i w wyobraźni
rozkwaszając orli nos Laurence’a.
Kiedy się trochę pozbierała, zaczęła szukać Enid
wszędzie tam, gdzie najczęściej bywały, ale nigdzie
jej nie znalazła. Enid rozsmakowała się w pozowaniu
malarzom, a dzięki spadkowi po babce ze strony ojca
wiodła raczej swobodny i beztroski żywot. Mężczyzn
traktowała użytkowo, często zmieniając kochanków.
Poza faktem, że były z Enid dość bliskimi kuzynkami
– ich matki były siostrami – różniły się od siebie jak
dzień i noc. Callie, do zaręczyn z Laurencem, za-
chowała dziewictwo.
Boże! Musi natychmiast przestać o nim myśleć.
Bezduszny łajdak. Precz z nim!
Poszukiwania Enid i Nilesa, jej nowego przyjaciela,
postanowiła zakończyć w Princess Inn. Potem wróci
do domu, wypłacze się i zaczeka do rana, by powie-
dzieć Enid, że nie tylko straciła narzeczonego, który
zakochał się w innej kobiecie, ale że również będzie
teraz zmuszona korzystać z gościnności Enid, oczywiś-
cie tylko czasowo, dopóki nie znajdzie nowej pracy.
Jej tajna broń
7
Pub stanowił połączenie doskonałej fasady z epoki
króla Jerzego z wiktoriańskim wystrojem wnętrza.
Elegancki i zapewne bardzo drogi, pomyślała Callie,
lustrując okolice baru. Jeżeli Enid jest tutaj, jej
nowy przyjaciel musi mieć masę pieniędzy. Chyba
że to Enid stawia. Callie dokładnie rozejrzała się
po lokalu, narażając się na kilka dziwnych spojrzeń
i parę propozycji. Ale nie dostrzegła Enid. Dość
tego! Pora wracać do domu. Jakoś przetrwa samotnie
tę noc, niezależnie od tego, jak bardzo potrzebuje
współczucia i pocieszenia.
Właśnie miała wyjść, gdy w głębi sali, w boksie,
dostrzegła samotnie siedzącego mężczyznę. Nie
umiałaby powiedzieć, dlaczego jej wzrok padł na
niego – i zatrzymał się – ani też dlaczego nie mogła
przestać wpatrywać się w tego osobnika. Och, całkiem
nieźle wyglądał. A nawet lepiej niż nieźle. Był obez-
władniająco przystojny. W cholernie męski sposób.
Nie był młody. Prawdopodobnie miał dobrze po
trzydziestce. Co najmniej dziesięć, a może piętnaście
lat starszy od niej.
Zerknął na Callie, a ona na ułamek sekundy
wstrzymała oddech. Przyszpilił ją wzrokiem, a ją
ścięło z nóg. Instynkt nakazywał jej uciekać. Zaraz!
Ale nieznajomy hipnotyzował ją swoim spojrzeniem.
Choć miał twarz znudzonego światowca, w jego
pięknych niebieskich oczach czaił się jakiś głęboki
smutek. Nigdy nie widziała takich błyszczących
niebieskich oczu, ani tak długich i gęstych rzęs
8
Beverly Barton
u mężczyzny. Natura obdarzyła go idealną irlandzką
urodą – czarnymi włosami, niebieskimi oczami i jasną
cerą. Był bez wątpienia najlepiej prezentującym się
mężczyzną, jakiego kiedykolwiek widziała.
Mocny, co najmniej jednodniowy zarost zaczerniał
jego policzki i brodę. Dobrze ostrzyżone włosy były
zmierzwione, co wskazywało na to, że przeczesywał
je palcami. Zaś wyglądający na drogi ciemnogra-
natowy garnitur był lekko wygnieciony. Nie mogła
oprzeć się wrażeniu, że spał w nim tej nocy.
Nie spuszczając jej z oczu, wzniósł szklaneczkę,
pozdrowił ją i wypił do dna coś, co wedle wszelkiego
prawdopodobieństwa było szkocką whisky. Tak lek-
ko uniósł kąciki warg, iż ten prawie uśmiech nie zdołał
dotrzeć do jego oczu. Strapienie nieznajomego było
tak namacalne, że udzieliło się jej i pociągnęło w jego
stronę.
Niepewnie, Callie postąpiła krok w kierunku męż-
czyzny. Wciąż nie odrywali od siebie oczu. W jakiś
niewytłumaczony sposób wiedziała, że jest równie
nieszczęśliwy i równie samotny, jak ona. Czy on także
wyczuwa jej smutek?
Przechylił głowę, a dotychczasowy uśmiech stał się
nieco szerszy, choć nadal pozostawał tylko imitacją
prawdziwego uśmiechu. Miała wrażenie, że nogi same
ją niosą. Kiedy stanęła na progu boksu, mężczyzna
podniósł się z miejsca i lekko zachwiał. Aby utrzymać
równowagę, szybko uchwycił się brzegu stołu.
Wykonał zamaszysty gest ręką i pokłonił się Callie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • frania1320.xlx.pl
  • Tematy