Rościszewski Mieczysław - Zwyczaje towarzyskie dla pań i panów 1938r, DOM - CZŁOWIEK I JEGO OTOCZENIE

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
MIECZYSŁAW ROŚCISZEWSKI
ZWYCZAJE
TOWARZYSKIE
PODRĘCZNIK PRAKTYCZNY
DLA
Wypróbowane wskazówki zgodnego pożycia z ludźmi w
stosunkach poufnych i ceremonjalnych oraz przystojne­
go zachowania się w domu, w salonie, w teatrze, w
sklepie, na ulicy itp. Dobry ton w wojsku i na urzę­
dzie; obowiązki obywatelskie młodzieży płci obojej;
dobry ton w związkach i stowarzyszeniach, w ro­
dzinie i wśród obcych, w biedzie i w dostatku.
WYDANIE DRUGIE
WARSZAWA
BIBLIOTEKA DZIEŁ NAUKOWYCH
PAŃ I PANÓW
Biblioteka Narodowa
Warszawa
OGoLNY RZUT
OKA
NA SPÓŁCZESNŁ
ŻYCIE
TOWARZYSKIE.
30001001504481
W zmartwychwstałej Polsce ustrój życia to­
warzyskiego uległ naogół wielkim zmianom odnoś­
nie warunków, jakie obowiązywały przed wojną
światową. Skurczyły się gościnne domy nasze, roz-
przęgła się rodzina w jej świętem pojęciu jednoli­
tego związku dusz pokrewnych, żywioły niepożą­
dane jęły zakłócać, z nakazu, samym faktem swojej
obecności przymusowej, spokój sanktuarjów na­
szych, wojskowość i urzędy pochłonęły lwią część
młodzieży płci obojej, matki rzuciły się do pielęg­
niarstwa i gospodarki w zakładach publicznych, oj­
cowie, chcąc wiązać koniec z końcem, oddali się
spekulacji i gorączkowym praktykom dorobku, po-
hardziała służba, podorabiali się co śmielsi i co szczę­
śliwsi, t. zw. inteligencja stała się nieomal synoni­
mem proletarjatu, gmin zatryumfował, przekupka wy­
szła na panią, najmniej zasłużeni wypłynęli na
Zakłady Graficzne „FENIKS", Warszawa.
824
5
^oo^^3/M
sBgjBfflgafiBsm
'•.T.i^^f
wierzch, a walki różnorodnych prądów toczą się po
dziś dzień z całą furją głodu i zawiści, na pozornem
tle ogólnego szczęścia i dumy, a w gruncie rzeczy nie­
pewności i niedowierzania.
Że w tak osobliwych czasach nie może być
mowy o ścisłem przestrzeganiu utartych form towa­
rzyskich, to nie ulega najmniejszej kwestji. Z chwi­
lą gdy się idzie na obiad do jadłodajni publicznej
z własnym kawałkiem chleba, zawiniętym w pa­
pier, bo często gęsto chleba by się wcale nie do­
stało, gdy ten obiad, dla oszczędności przymusowej,
spożywa się nieraz wspólnie z ludźmi nieobyczaj-
nymi i nie znającymi form towarzyskich, gdy stale
nosi się w kieszeni trochę cukru lub sacharyny dla
osładzania kawy lub herbaty nie tylko w cukierni
ale i w domach krewnych i znajomych, a dalej*
gdy się o farbowaniu i nicowaniu ubrań rozmawia
głośno, jako o złem koniecznem, gdy się dla zdo­
bycia strawy godzinami całemi wystaje w ogon­
kach, gdy byle parobek domaga się praw dziedzi­
ca, gdy wszelkie „shocking" uchodzi, byle nie na­
zbyt rażące i krzykliwe, jakże przy tern wygląda
reguła kodeksu, skądinąd bardzo bezwzględnego
i pełnego wymagań s i n e q u a non, wobec któ­
rych głowy chylą się w pokorze, a pąs bezwiednie
całą twarz zalewa, gdy im sprostać nie może? Za­
pewne, że wygląd to nie do pozazdroszczenia. A
jednak, rzecz dziwna, najmniej obyci najbardziej
pragną przyswoić sobie prawidła dobrego tonu
i chcą się do nich stosować jaknajskwapliwiej. Ta­
ką to jest potęga tego, co dobre i co należytym
polorem imponować umie.
Stąd też zapotrzebowanie poradników, oma­
wiających przepisy i zasady życia towarzyskiego,
stało się tak wielkiem, że książnice nasze wyprze­
dały doszczętnie wszystkie odnośne zasoby.
Ci, którzy wschodzą, pragną bądź co bądź
układnością pozoru dorównać tym, co ustępują im
z drogi. Wszechwładza dorobku obudzą apetyt na
łaskotliwy głos opinji: — „patrzcie, jaki to przy­
zwoity człowiek, jak on się dobrze nosi, jak się
zachowuje taktownie, a jak mieszka, jak jada, jak
się rządzi bez najmnieszego zarzutu I" W braku
szkoły, w braku podręczników praktycznych, próż­
ność przyprawioną bywa o kłopot nielada. Ta po­
wojenna jejmość pragnie jaknajprędzej otrząsnąć się
z chropowatości złego wychowania i skwapliwie
rozgląda się za żywemi wzorami. Niestety, tak dziś
trudno o nie! Etykieta poterana, pożółkła, z cera­
mi na łokciach i z łatami na dziurach, przeżyła się
i zdziadziała. Dawne, prawdziwe damy zeszły na
plan drugi i budzą szczerze współczucie tych, co
jeszcze czuć umieją... Świat się przewrócił do góry
nogami...
Ale potrawa dobrego tonu jest zbyt sma­
kowitą, ażeby jej nie zakosztować. Dlatego też po-
6
7
dajemy ją na tern miejscu w sposób możliwie
naj dostępniej szy. „Rób tak a tak, bo inaczej
ośmieszysz się". Oto punkt naszego wyjścia. Ża­
den człowiek śmiesznym być nie chce i dlatego,
o ile uda się nam wynaleźć złoty środek pomiędzy
nowym a starym światem, o tyle będziemy pewni,
żeśmy odpowiedzieli zadaniu.
Skutek nie zależy od nas,
ale
od dobrej
woli tych, którzy z podręcznika naszego korzystać
zechcą. Uwzględniliśmy w nim potrzeby zarówno
starszych jak i młodszych, zarówno cywilnych jak
wojskowych, zarówno uboższych jak zamożniej­
szych, a czerpiąc materjał zarówno ze spostrzeżeń
bieżącego życia, jak i z najlepszych źródeł pisem­
nych, jakie
się
nam zebrać udało, tuszymy sobie,
że zrobiliśmy wszystko, co w tym zakresie zrobić
było można.
MĄDROŚĆ ŻYCIA POWSZEDNIEGO
I JEJ KONSEKWENCJE DLA NABYCIA
DOBREGO TONU
M. R.
Poznań,
w sierpniu 1928,

*
&&
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • frania1320.xlx.pl
  • Tematy