Roz9, Teksty

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
I.
.
.
9
POGL¥DY NA NATURÊ LUDZK¥ A POGL¥DY
NA FUNKCJE PAÑS1WA I METODY RZ¥DZENIA
--
.
[52]MARCUSTULLIUSCICERO
~
Patrz: [3]
",
Wybrany fragment pochodziz: O prawach w: Pisma krasomówcze
i polityczne, Biblioteka
Kórnicka, Poznañ1873,prze³.E. Rykaczewski.
d
.
O prawach
ks. I, r. VIII-XII
VIII. Marek: Kiedy siêroztrz¹sa pytanie powszechnegoprzyrodzenia,powiadaj¹ (i
tojest prawda), ¿epoup³ywie wielu wieków, i po odbytychwielu obrotachniebieskich,
nadesz³apora rzucenia nasion rodzaju ludzkiego, i ¿eten, rozsiany i rozrzucony po
ziemi, odebra³boski dar duszy. Ludzie wziêli z pocz¹tku ziemskiegoinne czêœci
ich
sk³adaj¹ce, które s¹ skazitelne i u³omne;ale duszaich pochodziod Boga,i dlategoto
famili¹, rodem, potomstwem istot niebieskich nazwaænas mo¿na. Dlatego tak¿e
wœródtylu rodzajów zwierz¹t nie ma ¿adnegoprÓczcz³owieka,któreby mia³oniejakie
Bogapoznanie,a miêdzy ludŸminie ma ¿adnegoani tak ug³askanego,ani tak dzikiego
narodu, któryby, lubo nieœwiadomy
jakiego bogamieænale¿y,nie wiedzia³ ¿ejakiegoœ
mieætrzeba; a zatem ¿ebyznaæBoga, dosyæsobieprzypomnieæsk¹d pochodzimy.Co
do cnoty,jest onaw cz³owiekutaka samajak w Bogu,a próczniegow ¿adnyminnym
stworzeniu. Cnota zaœniczym innym nie jest, jeno przez siê doskona³em i do
najwy¿szegostopnia doprowadzonymprzyrodzeniem;a zatemi w tym tak¿ezachodzi
podobieñstwo miêdzy Bogiem a cz³owiekiem.Czy gdy tak jest, mo¿ebyæbli¿sze i
pewniejszepokrewieñstwo?I otojest, dlaczegoprzyrodzeniena u¿yteki wygodêludzi
tak¹
mnogoϾ
ró¿nych rzeczy z ³ona swego hojnie wysypa³o. Cokolwiek siê rodzi, zdaje
siê byæumyœlniedla nas przeznaczonym darem, a nie przypadkowym p³odnoœci
wypadkiem, a miêdzy szczodrobliwymip³odami ziemi s¹ nie tylko roœlinyi owoce,ale
i zwierzêta, czêœci¹na u¿ytek, czêœci¹na odzie¿,czêœci¹na pokann ludzi widocznie
stworzone. Sztuki potem niezliczonezosta³ywynalezione za przewodnictwem przy-
rodzenia, które rozum naœladuj¹c,doszed³do znajomoœciwszech rzeczy do ¿ycia
³
potrzebnych. j
IX. Samego zaœcz³owieka nie tylko obdarzy³o to samo przyrodzenie bystrym
!
umys³em, ale mu zmys³y, jako stró¿ów i pos³añców przyda³o, mnóstwa rzeczy
~
:
6060
1::
~~';³"
ciemne bez w¹tpienia poznanie w nim rozwik³a³o, które jest gruntem jego wiado-
moœci,da³o mu na koniec kszta³t cia³a przystojny i do umys³u ludzkiego stosowny.
Inne zwierzêta pochyli³o ku ziemi, dla szukania pokarmu, tylkojednego cz³owieka
wyprostowa³o i wzrok jego ku niebu, jakby do dawnej jego kolebki i siedliska,
podnios³o, kszta³t twarzy tak utworzy³o, ¿e w niej maluj¹ siê jego najskrytsze
myœli.Oczyzbyt ¿yweobjawiaj¹ wszystkie usposobnieniaduszy,wyraz zaœ
coj¹ znaj¹ Grecy, ale wyrazu dla oznaczeniaonejnie maj¹. Pomijam inne
cia³a przymioty, urobienie g³osu,potêgêmowy, która œciœlej
ni¿ co innego skojarzy³a
ludzkie spo³eczeñstwo,boto wszystkonie nale¿ydonaszejdzisiejszejrozmowy, ajak
mi siê zdaje,Scypioto w ksiêgach,któreœcieczytali, dostatecznierozwin¹³. Poniewa¿
tedy Bóg stwarzaj¹c i uposa¿aj¹cswymi darami cz³owieka,chcia³ go mieæogniwem
spajaj¹cym go z reszt¹ innych stworzeñ,jasn¹ jest rzecz¹ (¿ebyœmyo wszystkim nie
mówili), ¿ezdolnoœæ
cz³owiekasama przez siê dalej postêpuje.Wyszed³szyz pocz¹t-
ków, których istotê pod³ug pierwiastkowych i wrodzonych wyobra¿eñbez ¿adnego
nauczycielapozna³a,wzmacnia i doskonali rozum.
X. Attykus: Bogowie nieœmiertelni! Z jak daleka zasiêgaszpraw pocz¹tku! A to
tym sposobem,¿esiê nie tylko nie spieszêdo przyobiecanegoprzez ciebie wyk³adu
prawa cywilnego, ale przeciwnie, radbym ciê s³ucha³ przez ca³y dzieñ mówi¹cego
o takich przedmiotach. Bo to, o czym mówisz, jest wa¿niejsze od samej rzeczy, do
której nas mo¿etym wstêpem przygotowujesz.
Marek: S¹ bez w¹tpienia wa¿nete rzeczy, których tu w krótko5ci dotykami ale
ze wszystkich, o których rozmawiaj¹ uczeni, tajest bez zaprzeczenia najwa¿niej-
sza, ¿ebyjasno zrozumieæ,¿eœmydo sprawiedliwoœcizrodzeni, i ¿egruntem prawa
nie jest mniemanie, ale przyrodzenie, o czym nie bêdzieszmia³ ¿adnejw¹tpliwoœci,
je¿eli rzucisz okiem na ludzi po³¹czonych wêz³em spo³ecznym.Nie masz dwóch
rzeczy tak do siebie podobnych,jak s¹ wszyscy ludzie miêdzy sob¹ podobni. Gdyby
ska¿enie obyczajów,gdyby zdañ pró¿noœæ
nie przekrêca³a i wspak po swej woli nie
obraca³a s³abych naszych umys³ów, ¿adencz³owiek nie jest tak do siebie podobny,
jak byliby wszyscy podobni do wszystkich. Ka¿da przeto defInicja cz³owieka mo¿e
wszystkim ludziom s³u¿yæ,cojest dostatecznym dowodem,¿e¿adna miêdzy nimi
nie zachodziró¿nica,inaczej ta sama definicja nie mog³abywszystkich obj¹æ.Jako¿
rozum, którym tylko jednym celujemy nad zwierzêtami, za pomoc¹ którego
domyœlamysiê, rozumujemy, zbijamy, rozprawiamy, wnioskujemy, jest pewnie
wszystkim ludziom wspólny, nauka ró¿na, ale zdolnoœæ
nauczenia siê równa; bo
nasze czucia s¹ te same, ajakie co sprawia wra¿enia na zmys³achjednego, takie¿
same sprawia na zmys³ach wszystkich innych. Pierwsze niedoskona³e pojêcia, w
umys³ach ludzkich wyryte, o których wczeœniejmówi³em, s¹ podobnie we wszy-
stkich wyryte. Mowa jest t³umaczem myœli, ró¿ni¹cym siê od innych s³owy,
zgadzaj¹cym siê z nimi w myœlach.Nie masz zgo³acz³owiekaw ¿adnym narodzie,
któryby, dostawszy przyrodzenie za przewodnika, nie móg³ dojœæ
do cnoty.
XI. Ale nie tylko w dobrych, nawet i w z³ych rzeczach widocznie jest podobieñ-
stwo ludzi miêdzy sob¹; bo wszyscy daj¹ siê uj¹æ rozkoszy, która, lubo jest
powabem do z³ego,ma jednak jakiœpozór dobrego;bo nêc¹c s³odycz¹ i przyjemno-
œci¹,wprowadza w b³¹d cz³owieka, który j¹ przyzywa jakby co zbawiennego. Dla
tej samej niewiadomoœciunikamy œmierci,jako rozwi¹zania naszegojestestwa;
261
twarzy,
której ¿adne inne zwierzê prócz cz³owieka nie ma, jest obrazem jego obyczajów,
w³asnoœæ,
¿yczymy sobie ¿ycia, poniewa¿ nas utrzymuje w stanie, w jakim nas urodzenie
umieœci³o;ból za najwiêksze z³e poczytujemy, ju¿ ¿enam mocno dojmuje, ju¿ ¿e
nam zgon rokuje. Na koniec dla podobieñstwa czci i s³awy, ci nam siê zdaj¹
szczêœliwymi,którzy czeœæ
odbieraj¹, nieszczêœliwymi,którzy jej nie odbieraj¹.
smutek, bojaŸñ, ¿¹dze, podobnie nas przejmuj¹, i pomimo mniemañ
rozmaitoœci,narody, które psa, kota czcz¹ jak boga, tym samym jak inne zabobo-
nem s¹ utrapione. Ale jaki naród nie szanuje ludzkoœci,³askawoœci,wdziêcznego
i pamiêtnego dobrodziejstw cz³owieka? Jaki, przeciwnie, nie ma w pogardzie i
nienawiœci pysznych, z³oœliwych,okrutnych, niewdziêcznych? Co dowodzi, ¿e
wszyscy ludzie tworz¹ miêdzy sob¹ jedno tylko spo³eczeñstwo,a na ostatek ¿e
prawid³o dobrego ¿ycia lepszymi ich czyni. Je¿eli siê na to zgadzacie,przejdê do
czegoinnego; je¿eli czegojeszcze ¿¹dacie, pierwej to wam wyt³umaczê.
Attykus: Niczego wiêcej nie ¿¹damy, ¿eza nas obydwóch odpowiem.
XII. Marek: Sk¹d wynika, ¿eprzyrodzenie dlatego nas sprawiedliwymi utwo-
rzy³o, ¿ebyœmyw obopólnych miêdzy sob¹ stosunkach byli jeden dla drugiego
wsparciem i pomoc¹, i to jest to, co w ca³ej tej rozmowie przez przyrodzenie
rozumiem. Ale takie jest z³ych na³ogów zepsucie,¿egasi te od przyrodzenia nam
dane iskierki, i ¿e powstaj¹ i wzmagaj¹ siê przeciwne przywary. Gdyby ludzie
stosuj¹c siê do przyrodzenia myœleli,jak mówi poeta, "¿enic cz³owieczegonie jest
im obcym",wszyscy czciliby zarówno sprawiedliwoœæ.Bo którym przyrodzenie da³o
rozum, tym da³o tak¿e prawy rozum, a zatem i prawo przyrodzone, które jest
rozkazuj¹cym i zakazuj¹cym prawym rozumem; aje¿eli im da³oprawo przyrodzo-
ne, to im tak¿e da³o prawo pisane; a ¿erozum wszystkim jest dany, wiêc i prawo
pisane wszystkim jest dane. S³usznie Sokrates tego przeklina³, który pierwszy
po¿yteczne od uczciwego od³¹czy³, sk¹d, pod³ug niego, wszystko z³e przysz³o. W
tym rozumieniu powiedzia³ tak¿e Pitagoras: "Miêdzy przyjació³mi wszystko jest
wspólne; przyjaŸñ jest to równoœæ"sk¹d siê okazuje, ¿e je¿eli m¹dry cz³owiek
ukocha³ kogo równie cnotliwego mocn¹ i niezmienn¹ mi³oœci¹, idzie za tym
koniecznie, coniektórym zdaje siêniepodobnym douwierzenia, ¿esiebie nie wiêcej
jak przyjaciela kocha. Jaka byæmo¿emiêdzy nimi ró¿nica, kiedy u nich wszystko
jest równo? Jeœlibymog³a zachodziæmiêdzy nimi najmniejsza ró¿nica, ju¿by by³o
po przyjaŸni, która to ma do siebie, ¿eniknie natychmiast, skoro kto lepiej sobie,
ni¿eli przyjacielowi ¿yczy.
To wszystko jest wstêpem do dalszej mojej mowy, ¿ebyœcie
tym ³atwiej zrozu-
mieæmogli, ¿eprawo w samem przyrodzeniu ma sw¹ zasadê.Kiedy jeszczekilka
s³ów o tym powiem, do prawa cywilnego przyst¹piê, które da³o powód do tej
rozmowy.
[53] ŒW. AUGUSTYN
Patrz: [9]
Wybranefragmentypochodz¹z: OpañstwieBo¿ym,PAX,Warszawa1977,prze³.Wiktor Korna-
towski.
262
RadoϾ,
o pañstwie Bo¿ym
wojuj¹cych oraz wszelkie niepokoje
wœródludzi zmierzaj¹ w koñcu do pokoju i ¿enie ma
takiej istoty, która by go nie po¿¹da³a
Cz³owiek: jest on przez prawa natury swej jakby popêdzany do zadzierzgniêcia
wiêzi spo³eczneji zachowania pokoju ze wszystkimi, o ile to odeñ zale¿y,ludŸmi!
Czy¿ nawet Ÿli nie tocz¹ wojen o pokój dla swoich i czy¿nie chc¹ uczyniæswoimi,
w miarê mo¿liwoœci,wszystkich innych, by wszyscyi wszystko zostawa³ow s³u¿bie
jednostki? A w jaki¿ sposóbmo¿esiê to staæ,
jeœlinie przez zgodêna odpowiadaj¹cy
tej jednostce pokój, wyra¿on¹ b¹dŸ w mi³oœcidla niej, b¹dŸ ze strachu przed ni¹?
W ten sposóbbowiem pycha ludzka przewrotnie naœladujeBoga: czuje odrazê do
równoœcizewspó³towarzyszami pozostaj¹c pod Jegow³adztwem, chcezaœzamiast
Niego sama nad nim panowaæ.Nienawidzi wi¹c sprawiedliwego pokoju Bo¿ego,
mi³uje zaœniesprawiedliwy pokój w³asny. Nigdy jednak nie mo¿e nie mi³owaæ
¿adnegopokoju; jako ¿eniczyj wystêpek nie jest sprzeczny z natur¹ tak dalece,by
zatrzeæmia³ ostatnie jej œlady.
Dlatego cz³owiek, który umie przek³adaæprawoœæ
a ³ad nad
nie³ad, pojmuje, i¿ pokój niesprawiedliwych w porównaniu z pokojem sprawiedli-
wych nie zas³ugujenawet na nazwê pokoju. Jeœlichodziwszelako o coœbez³adnego,
to nawet i ono musi koniecznie zostawaæw pokoju w jakiejœ czêœci,przez jak¹œ
czêœæ
nad nikczemnoϾ,
lub z jak¹œ czêœci¹tych rzeczy, w których siê zawiera albo z których siê
sk³ada; inaczej nie istnia³oby w ogóle.
O pokoju powszechnym, który wœródnie wiem jakich zak³óceñ nie
mo¿ewymkn¹æ siêprawu natury: pod sprawiedliwym sêdzi¹
ka¿dy w naturalnym porz¹dku dostaje to, na co zas³u¿y³przez
postanowienia swej woli
1. Tak tedy pokój cia³ajest uporz¹dkowanym uk³adem jego czêœci;pokój duszy
nierozumnej
-
uporz¹dkowan¹ spokojnoœci¹jej po¿¹dañ; pokój duszy rozumnej
-
uporz¹dkowan¹ zgodnoœci¹poznawania i dzia³ania; pokój miêdzy cia³em a dusz¹
- uporz¹dkowanym ¿yciem i zdrowiem ¿yj¹cej istoty; pokój miêdzy œmiertelnym
cz³owiekiem a Bogiem
-
uporz¹dkowanym pos³uchem w wierze, rz¹dzonym przez
prawo wieczne; pokój pomiêdzy ludŸmi
-
uporz¹dkowan¹ ich zgod¹; pokój domu
-
uporz¹dkowan¹ zgod¹ jego mieszkañców co do rozkazywania i pos³uchu; pokój
pañstwa
-
uporz¹dkowan¹ zgod¹obywatelicodorozkazywaniai pos³uchu;pokój
pañstwa niebieskiego - spo³ecznoœci¹doskonale uporz¹dkowan¹ i doskonale
zgodn¹ co do radowania siê Bogiem tudzie¿ wzajemnego radowania siê sob¹ w
Bogu; pokój wszech rzeczy - spokojnoœci¹porz¹dku. Porz¹dek zaœ
ich jest s³uszne i
263
t. 2, ks. XIX, r. XII-XIV, ss. 414-422
O tym, ¿enawet srogoœæ
jest rozmiesz-
czeniem równych i nierównych rzeczy z wyznaczeniem odpowiedniego dla ka¿dej
z nich miejsca.
Nieszczêœliwitedy, którzy na pewno nie pozostaj¹ w pokoju w takiej mierze, w
jakiej czuj¹ siê nieszczêœliwi, s¹ co prawda pozbawieni nie znaj¹cej ¿adnego
nie³adu spokojnoœciporz¹dku, poniewa¿ jednak nieszczêœcie
nie mog¹ zostawaæpoza
porz¹dkiem: acz nie s¹ z³¹czeni ze szczêœliwymi,wszelako oddziela ich od szczê-
œliwych w³aœnieprawo porz¹dku. Z drugiej strony, o ile nie znajduj¹ siê w
nie³adzie, przystosowuj¹ siê w jakiejœ mierze do otoczenia, w którym ¿yj¹. St¹d
maj¹ w sobie jednak pewn¹ spokojnoœæ
porz¹dku, czyli pewien pokój. S¹ zaœ
nieszczêœliwidlatego, ¿echoæwe wzglêdnym swym pokoju nie doznaj¹ pewnych
cierpieñ, nie znajduj¹ siê wszelako tam, gdzie w ogólenie powinni odczuwaæbraku
pokoju i cierpieæ.Alejeszcze nieszczêœliwsibywaj¹ wtedy, gdy nie trwaj¹ w pokoju
z samym prawem, które rz¹dzi naturalnym porz¹dkiem. Kiedy cierpi¹, zak³ócenie
pokoju powstaje w tej czêœci,w której odczuwaj¹ cierpienie; lecz wszêdzie tam,
gdzie ani cierpienie nie drêczy, ani sama budowa cia³a nie ulega rozk³adowi, w
dalszym ci¹gu panuje pokój. Tak wiêc, jak mo¿e istnieæ ¿ycie bez cierpienia,
cierpienie zaœnie mo¿esiê przejawiaæbezjakiegoœ¿ycia, równie¿ i pewien pokój
mo¿etrwaæbezwojny, podczas,gdy wojna nie mo¿esiê toczyæbezjakiegoœpokoju.
Nie chodzi tutaj oistotê wojny, lecz o to, i¿jest onawiedziona przez tych lub poœród
tych, którzy w jakiœsposóbs¹ naturami; a nie byliby nimi wcale,jeœlibynie trwali
w jakimœ pokoju.
2. S¹ wiêc takie natury, w których nie ma ¿adnegoz³a, albo takie, w których z³o
w ogóle istnieæ nie mo¿e. Niepodobieñstwem jest natomiast spotkaænaturê, w
której nie by³oby ¿adnegodobra. Wynika st¹d, i¿ nawet natura samego diab³a, o
ile jest natur¹, nie jest z³a: z³¹ czyni j¹ jego przewrotnoœæ.Tote¿ "nie wytrwa³ w
prawdzie", nie unikn¹³ s¹du prawdy; nie pozosta³w spokojnoœciporz¹dku, lecznie
sprawi³o to, by wymkn¹³ siê spod w³adzy Porz¹dkuj¹cego. Dobro Bo¿e,które ma
w swej naturze, nie wy³¹cza go spod sprawiedliwoœciBo¿ej,umieszczaj¹cej go w
porz¹dku kary. Bóg zaœprzeœladujew ten sposóbnie dobro, które sam stworzy³,
lecz z³o, którego diabe³ siê dopuœci³.Bo nie odbiera wszystkiego, co da³ naturze,
lecz odejmnuje czêœæ,
a zostawia resztê, aby by³ ktoœ,kto by ubolewa³ nad tym, co
mu zabrano. A boleϾ
ta jest œwiadectwemzarówno dobra odjêtego,jak i pozosta-
wionego. Gdyby bowiem ¿adnedobro nie by³o zostawione, nie mo¿naby³oby boleæ
nad dobrem utraconym. Wszak grzesz¹cy staje siêgorszy,jeœlisiêcieszyzeszkody,
jak¹ wyrz¹dzi³ sprawiedliwoœci.Ten natomiast, kto cierpi ponosz¹c karê, wpraw-
dzie nie zyskuje przez to ¿adnegodobra, lecz przynajmniej boleje nad uszczerb-
kiem w swym zdrowiu. Poniewa¿ jednak obydwie te rzeczy, sprawiedliwoœæ
i
zdrowie, s¹ dobrami, utrata dobra zaœwinna poci¹gaæza sob¹ raczej zmartwienie
ani¿eli radoœæ
(jeœliwszak¿e taka utrata nie jest cen¹ wiêkszego dobra; a spra-
jest lepsza niŸli zdrowie cia³a), to cierpienie niesprawiedliwego w
ponoszonejprzezeñ karze jest na pewno stosowniejszeniŸli jego radoœæw wystêp-
ku. Jak wiêc w grzechu radoœæ
z powodu porzucenia dobra jest dowodemz³ej woli,
tak w ponoszeniu kary boleϾ
nad utrat¹ dobra jest œwiadectwemdobrej natury.
Kto bowiem ubolewa nad utrat¹ pokoju swej natury, postêpuje tak dziêki jakimœ
resztkom tego¿pokoju, które sprawiaj¹, i¿ natura ta jest mu mi³a. Lecz s³usznie
dzieje siê, ¿e w ponoszeniu kary ostateczn~j niesprawiedliwi i bezbo¿ni wœród
udrêczeñ op³akuj¹ stratê swoich naturalnych dóbr: rozumiej¹ oni, ¿ezabra³ im je
naj sprawiedliwszy Bóg, którym wzgardzili jako naj³askawszym ich dawc¹.
Bóg wiêc, doskonale m¹dry Stwórca i naj sprawiedliwszy Zawiadowca wszech
natur, który jako najpiêkniejsz¹ ozdobê ziemsk¹ ustanowi³ œmiertelny rodzaj
264
sprawiedliwe, wiêc nawet w samej swej nieszczêœliwoœci
wiedliwoϾ
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • frania1320.xlx.pl
  • Tematy