Rtęć w szczepionkach. Czarna historia medycyny. 2014, Dr Jerzy Jaśkowski - Toksyczne szczepienia

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Rtęć powoduje autyzm!
Timerosal jest środkiem konserwującym, dodawanym do szczepionek, ostatnio np. do
szczepionek przeciwko grypie. Wbrew temu, co podają społeczeństwu w Polsce różnego
rodzaju nawiedzeni szczepionkowcy, przy pomocy usłużnych specjalistów od żółtego
dziennikarstwa, o tym, że rtęć szkodzi, wiedziano już od 1929 roku, od czasów przesłuchań w
Kongresie USA. Badania bezpieczeństwa prowadzone w tamtym okresie udowodniły, że aż
22 osoby zmarły na zapalenie opon mózgowych po podaniu tiomersalu.
Przemysł szczepionkowy, za pomocą mediów, dostarczał masę fałszywych informacji,
starając się odwrócić uwagę społeczeństwa od tych morderstw, popełnionych rzekomo w imię
dobra człowieka. Proszę pamiętać, że większość lekarzy otrzymuje taką samą dezinformację,
jak potencjalni pacjenci. To są w większości te same wydawnictwa. Np. w Europie tuzem
wydawnictw „naukowych” jest Elsevier, dysponujący, jak sam podaje na swojej stronie
internetowej, ponad 7000 tytułów. Jest rzeczą pewną, że o tym, jaki artykuł się ukaże, a jaki
nie, decyduje dział marketingu, a nie wartość danej pracy. Od 30 lat nie publikuje się żadnych
prac porównujących działanie leków, czy metod stosowanych w medycynie. W Polsce
Elsevier jest reprezentowany przez spółkę Urban&Partner.
Najwięcej zamieszania w ostatnim okresie wprowadziła dr Julie Gerberding, swego czasu
dyrektor Centrum Kontroli i Prewencji Chorób, instytucji, na którą tak często powołuje się
inna „specjalistka” od szczepień, p. prof. mgr Lidia Brydak. Podawanie szczepionek z rtęcią
wyszło na jaw po ujawnieniu korespondencji p. Gerberding z Damianem Braga, prezesem
Aventis Pasteur, jednego z głównych producentów szczepionek. Chciano, nawet za darmo,
dawać szczepionki przeciw grypie. Przypomnę, że po 2009 roku i fiasku tzw. świńskiej
epidemii, zamiast „planowanych” ok. 90 000 zgonów, zmarło tylko 18 osób i to
szczepionych, na 320 000 000 ludzi. W odpowiednich proporcjach to znaczy, że w Polsce
zmarły 2 osoby. Znacznie więcej umiera w czasie seksu, a nikt na całe szczęście nie chce
szczepić ludzi przed seksem. Najbardziej tym przeszacowaniem zgonów chyba byli
zmartwieni grabarze, taki interes się rozleciał.
Dezinformatorzy od szczepień próbują dodatkowo odwrócić uwagę od faktu uszkadzania
mózgów przez rtęć, twierdząc, że to związek zwany mertylortęcią powoduje te uszkodzenia, a
nie etylortęć. Dr Georg Lucier, toksykolog, były dyrektor programu Toksykologii
Środowiskowej w National Institute of Environmental Health Sciences – NIEHS –
wypowiada się jasno: „Rtęć etylowa stanowi takie samo zagrożenie jak rtęć metylowa”.
Aby było ciekawiej, dr Mayer Eisenstein, dyrektor Medyczny Homefirst z praktyką od 1973
roku twierdzi, że „obsługują” ok. 30 000 – 35 000 dzieci rocznie i nie spotykają się z
autyzmem. Dzieci są nieszczepione. Podobnie jak dzieci Amiszów. W tym samym okresie
częstość występowania autyzmu w stanie Illinois wynosi 38 na 10 000 urodzeń. CDC podaje
natomiast, że średnio częstość występowania autyzmu wynosi 1:166 urodzeń, czyli 60 na 10
000 urodzeń. To by znaczyło, że powinni w Homefirst notować ok. 150-200 przypadków
autyzmu rocznie. A nie notują ŻADNEGO.
Pomimo takiej wiedzy posiadanej przez CDC, wprowadzono przymus szczepień już w
pierwszej dobie życia na WZW B. Szczepionki te zawierają rtęć. I Polscy neonatolodzy,
pediatrzy, bezmyślnie podają to dzieciom w pierwszej dobie po urodzeniu, chociaż student
medycyny wie, że przez pierwsze 6-9 miesięcy dziecko posiada przeciwciała matczyne. Ale
wytyczne NFZ opracowywane przez urzędników Ministerstwa i obawa przed podpadnięciem,
powodują wstrzykiwanie rtęci dzieciom. Niektórzy może w skrytości ducha modlą się, a
może tym razem się uda i uszkodzenia mózgu nie będzie? Proszę zauważyć, że o ile w
przemyśle aborcyjnym istnieje pojęcie „wolności sumienia”, to w przemyśle
szczepionkarskim NIE! Musisz truć, bo takie są procedury. Już sporo lekarzy skarży się na
szykanowanie i zwalnianie z pracy z powodu tylko i wyłącznie informowania matek o
możliwości powikłań poszczepiennych.
Żeby nie było wątpliwości, Homefirst zajmuje się dziećmi zarówno bogatych rodzin jak i
ubogich, dziećmi białymi, czarnymi i Latynosami, Katolikami, Muzułmanami i Żydami. I
pomimo nieszczepienia, dzieci te nie chorują.
Dyrektor podkreśla, że nie notują także żadnych przypadków astmy u dzieci. Jak wiadomo,
rozpoznanie to jest bardzo częste np. u szczepionych polskich dzieci. Jak wiadomo również,
polscy konsultanci i eksperci zalecają szczepienia przeciwko grypie, zarówno matek jak i
dzieci od 6 do 23 miesiąca życia. Jak wiadomo, nieużyte szczepionki przeciwko grypie
masowo szły, za nasze pieniądze, poprzez WHO, do szczepienia dzieci w Afryce, gdzie na
ogół grypy się w ogóle nie notuje.
No, ale na czymś zarabiać trzeba, nowy samochód, basen koło willi, wycieczka na Bermudy,
to wszystko kosztuje. A poza tym matki mają zajęcie, przesiadując w poczekalniach z
chorymi dziećmi. A tak, to nie wiadomo, co by jeszcze wymyśliły. Lepiej, że zajmują się tym,
co my im podrzucimy.
Czarna historia medycyny, rtęć w szczepionkach
Przed paru tygodniami przybliżyłem PT Czytelnikom wyrok sądowy jaki zapadł w USA
wiążący stosowanie rtęci z powstawaniem autyzmu (powyżej). Większość lekarzy i tak znała
ten związek, ale wypełniając procedury była ubezwłasnowolniona. Opublikowanie wyroku
straszenie wzburzyło lobby szczepionkowe. Poczuło się ono zagrożone w swoich interesach.
W niedługim czasie po publikacji odpowiednie trolle przystąpiły do kontrofensywy. Trolle
zawsze postępują zgodnie z zasadami prania mózgu opracowanymi przez CIA i podobne
służby. A więc, przede wszystkim skupić się należy na wybranym fragmencie i szeroko go
komentować przyczepiając się np. do przecinków.
Jak już podawałem – „Medycyna Praktyczna” to reklamówka GlaukoShmitKline, Nowaris i
Sanofil tj. głównych handlarzy szczepionek. We wczorajszym numerze „Medycyny
Praktycznej” p. Małgorzata Solecka dziennikarka „Nesweeka”, starała się odwrócić
przysłowiowego kota do góry ogonem. Zaczęła od odwrócenia uwagi od wyroku sądu USA,
co już samo w sobie jest karkołomne. W związku z tym skupiła się na jakiejś pracy z przed 9
laty szeroko ją omawiając. Starała się w ten sposób odwrócić uwagę PT Czytelnika od
istotnego problemu. No bo skoro ta praca już tak dawno temu była skrytykowana przez
starszych i mądrzejszych, to po co ją wyciągano obecnie, przecież nic się nie zmieniło? My,
czyli starsi i mądrzejsi, już to znamy. Żadnego związku rtęci z autyzmem nie ma. A poza tym
rtęć to doskonały preparat bakteriobójczy, czego więc się boicie kmiotki? (Tym bardziej, że
jej artykuł jest polską wersją wcześniej opublikowanej wersji angielskiej).
Jest to prymitywna taktyka inteligentnych inaczej. Trudno przecież dyskutować z wyrokiem
sądu, jego ekspertami i w ogóle dokumentem który pokazał się dopiero teraz. Poza tym co to
za bakteriobójczy preparat, który jest 262 razy bardziej toksyczny dla krwinek
odpornościowych czyli leukocytów aniżeli dla bakterii? I w dodatku my go od razu
wstrzykujemy do krwi i Ty Pacjencie i tak go nie widzisz.
Nie chcąc dręczyć Szanownego Czytelnika, poniżej krótka historia trucia rtęcią w historii
nowożytnej. Musisz pamiętać Człowieczku, że zawsze truliśmy Ciebie, oczywiście w trosce o
twoje dobro. A że nie przebadaliśmy preparatów? A po co? Mamy przecież doskonałych
adwokatów, za których ty kmiotku i tak zapłacisz. To jest wliczone w koszt szczepionki. A
odpowiedni urzędniczyna i tak za Twoje pieniądze przymusowo zabierane pod pretekstem
ubezpieczenia, kupi te szczepionki. Cena nie gra roli. Koszt produkcji to ok. 11 centów, a
koszt sprzedaży to ok. 11 dolarów. Specjalnie doliczyliśmy 8 dolarów na koszty obsługi
prawnej do każdej szczepionki. Rozumiesz teraz ćmoku?!
Problem podawania trucizn w lekach znany jest od wieków. Kilku królów polskich, np.
Władysław IV, zostało w ten sposób „usuniętych” ze świata żywych. Władysławowi
podawano właśnie rtęć, z powodu kolki nerkowej. Podobnie zszedł z tego świata, w bardzo
dziwnych okolicznościach, Stefan Batory – jedyny z królów wybieralnych, który rozumiał
POLSKĄ RACJĘ STANU. Zdziwienie budzi również fakt, że żony np. Jagiellonów albo
rodziły martwe dzieci albo owe dzieci wyjątkowo szybko umierały. Lekarzami zawsze byli
cudzoziemcy. Oczywiście jest to zupełnie przypadkowa okoliczność. Gdzieżbym tam śmiał
podejrzewać tych obcokrajowców o jakieś niecne zamiary. Ale swoją drogą dlaczego krajowi
historycy nie wyjaśniają tych dziwnych spraw, tylko przechodzą nad nimi, szczególnie tzw.
szkoła krakowska, czy lwowska, do porządku dziennego?
Nie wdając się w rozważania historyczne, skupię się poniżej na kalendarium stosowania rtęci
w szczepionkach, od 1920 roku. Świadomie pomijam trucie ludzi rtęcią zawartą w kroplach
do uszu, czy oczu itd. Jak bowiem głoszą do dnia dzisiejszego członkowie Towarzystwa
Wakcynologicznego, rtęć nie szkodzi.
W dniu 27 czerwca 1929 roku dr Morris Kharasch z firmy Eilly and Company złożył patent
na środek konserwujący, pod nazwą tiomersal (Thimerosal). Nazwa handlowa tego preparatu
brzmiała mertiolat. Po raz pierwszy środek ten został użyty do dezynfekcji produktów i
szczepionek. Był wykorzystywany zarówno w szpitalach, jak i w życiu codziennym, np. jako
krople do nosa, czy do oczu. Był dodawany do maści i kremów. Rzekomo był bardzo dobrym
środkiem dezynfekcyjnym. Badań in vivo w owym czasie specjalnie nie prowadzono.
1931 – tiomersal zaczyna być wykorzystywany rutynowo w szczepionkach.
1937 – dopiero po kilku latach przetestowano tiomersal na zwierzętach. Środek okazał się
doskonałą trucizną. Już w dawce 0,1 mikrograma powodował śmiertelność zwierząt w ciągu
24 godzin. Pomimo tej wiedzy, nadal stosowano tiomersal w dawce 25 mikrogramów w
szczepionkach. Oczywiście wszystko to robiono dla dobra dzieci.
Zeznania przed Komisją Kongresu USA ujawniły, że tiomersal podawano dożylnie chorym
na zapalenie opon mózgowych (antybiotyków nie było). Z 22 chorych, którym podano ten
rtęciowy preparat, nikt nie przeżył. W latach 1930. dr Powel i dr Jamieson apelowali, by
wykonać szeroki zakres badań toksykologicznych, aby wyeliminować możliwość szkód
powodowanych przez rtęć. Wymienieni lekarze zakwestionowali dotychczasowe badania
podając, że okres obserwacji był:
- po pierwsze: zbyt krótki, wynosił bowiem najczęściej kilka dni, z powodu padania zwierząt,
lub śmierci ludzi;
- po drugie: dawki były bardzo wysokie, powodujące tzw. ostrą toksyczność, a nie
przewlekłą. Trudno więc ocenić skutki odległe;
- po trzecie: dotychczasowa dokumentacja była tak uboga, że nie pozwalała na wyciąganie
wniosków.
1931 – po raz pierwszy zdiagnozowano autyzm. Dr Leo Kanner, psycholog dziecięcy, opisał
zmiany chorobowe, zwane obecnie autyzmem, które zdefiniował : wrodzone zaburzenia
autystyczne uczuciowego kompleksu”.
1931 – dr Morris Kharasch opatentował grzybobójczy preparat etylortęci. Był to bardzo
prosty związek rtęci z kwasem organicznym, używany np. do spryskiwania w ogródkach
działkowych. Oprysk na ubraniu i skórze niestety miał inne toksyczne działanie, szczególnie
po przeniesieniu do mieszkania.
Znamy nazwiska pierwszych 11 dzieci zatrutych rtęcią, u których wystąpiły objawy autyzmu:
Vivian Ann Murdock (29.08.1931), Elaine C. (03.02.1932), David Newcomb Speck (maj
1932), Donald Grey Triplett (08.09.1933), Bridget Muncie (30.10 1933), Paweł G. (1935),
Fryderyk Wellman (23.05.1936), John Trevett (16.11.1937), William Ritchey Miller
(17.11.1937), Lee Ruvene Rosenberg (19.09.1937) i Karol N. (08.08.1938). Są to pierwsze
ofiary głupoty i chęci zysku przemysłu farmaceutycznego, wprowadzającego preparaty bez
należytej kontroli i badań. Te dzieci nikomu nie zawiniły. Dlatego ich imiona powinny być
znane.
Już w 1935 roku Dyrektor Usług Biologicznych, Pittman – Moor Company, wystosował list
do dr Jamisena z firmy Eli Lilly, w którym pisał, że „ok, 50% psów, którym wstrzyknęliśmy
tiomersal (fabryczna nazwa mertiolat) w rozcieńczeniu 1:40000 i 1:5000 padło. Wniosek:
mertioalt, jako środek konserwujący surowicę, jest niezadowalający. To znaczy, że już w
1935 roku upadł mit, że rtęć podaje się w celu konserwacji szczepionki. Kolejne
doświadczenia przeprowadzono w 1937 roku. Wstrzykiwano świnkom morskim mertiolat w
stężeniu 1:100, do 1:10000000. Po 24 godzinach wszystkie świnki zdechły w wyniku zatrucia
rtęcią.[2]
1947 – Udowodniono, że „różowa choroba, inaczej zwana acrodynią, jest spowodowana
zatruciem rtęcią.
Pomimo tych znanych faktów, dopuszczono dodawanie rtęci do szczepionek przeciw błonicy
i tężcowi.
1948 – Wiedza ta nie wstrzymała stosowania tiomersalu. Etykietki na butelkach zawierały
informację: znajduje się tu stabilny, organiczny związek rtęci, o wysokiej wartości
bakteriobójczej, zwłaszcza w surowicy i innych białkach”. Sic!
Po pierwsze, prawda była zupełnie inna. Badania porównawcze środków rtęciowych, takich
jak Mercurochrom, Metaphen i Tiomersal udowodniły, że preparaty te były odpowiednio
12:35:262 razy bardziej toksyczne dla leukocytów, aniżeli dla bakterii, np. Staphylococcus
aureus (gronkowiec złocisty, jedna z najbardziej chorobotwórczych dla człowieka bakterii).
Po drugie: w tym roku dr Frank Engly, na podstawie analizy piśmiennictwa naukowego i
badań, określił tiomersal jako preparat znacznie bardziej toksyczny dla tkanek ludzkich,
aniżeli dla bakterii. Toksyczność dla hodowli komórkowej była już w stężeniu 10 ppb. Jego
badania zostały zignorowane.
1967 dr Bernard Rimland zakłada Instytut Badań Autyzmu i Stowarzyszenie Naukowe.
Naukowiec ten zakwestionował i obalił pogląd, że autyzm jest winą matek. Tak, tak, już w
owym czasie starano się zrzucić odpowiedzialność za chorobę na Bogu ducha winne kobiety.
Potem wymyślono zespół wstrząsanego dziecka. W Polsce, jeszcze w 2012 roku w Lublinie,
prokuratura zamyka za to ludzi, pod pretekstem, że to oni uszkodzili dziecko. Wyraźnie
widać, jaka przepaść jest pomiędzy rodzimymi prawnikami, a wiedzą medyczną, chciejstwem
i propagandą. Prokuratura wyraźnie wykazuje się niewiedzą! W podobny sposób w
przysłowiowym średniowieczu skazywano czarownice.
Badania dr Bernarda Rimlanda pozwoliły uzyskać znaczną poprawę u dzieci zatrutych rtęcią.
Maj 1967 – naukowcy odkryli, że szczepionki przeciwko krztuścowi zawierające rtęć w
stężeniu 0,01% – mertiolat- są toksyczne dla myszy.
1968 – zaczęto dodawać tiomersal nawet do immunoglobulin RhoGAM, w stężeniu 10,5 mcg
rtęci, wszystkim RH ujemnym ciężarnym kobietom po porodzie.
1970 – badania przeprowadzone w latach siedemdziesiątych udowodniły, że rtęć łatwo
przenika przez błony komórkowe i przekracza barierę krew – mózg. Badania wykazały, że na
13 dzieci, które otrzymały Thimerosal antyseptycznie, 10 zmarło.
1970 – Firma Bayer zwiększyła dawkę rtęci do 35 mcg w immunoglobinach podawanych
kobietom po porodzie.
1971 – Takahashi i współpracownicy, podając znakowaną izotopowo rtęć udowodnili, że
wnika ona przede wszystkim do kory mózgu i móżdżku, szczególnie do płatów potylicznych.
Doświadczenia przeprowadzono na małpach. Po 8 dniach od podania rtęć byłą w mózgu.
Timerosal in vivo ulega rozpadowi na etylortęć.
1975 – Gasset i wsp. opublikowali raport wykazujący, że rtęć przekracza barierę krew – mózg
i przechodzi przez łożysko do płodu. (Na marginesie przypomnę, że w Polsce, 40 lat po tych
pracach, nadal namawia się kobiety ciężarne do szczepienia się przeciwko grypie.
Szczepionka zawiera rtęć!)
1977 – opublikowano pracę udowadniającą, że nawet miejscowe stosowanie rtęci (maści,
kremy) przez kobiety, powoduje 2,60-krotny wzrost wad i deformacji u niemowląt.
1980 – w tych latach, pomimo posiadanej wiedzy, CDC wprowadził do kalendarza
przymusowych szczepień aż 100 mcg rtęci dla dzieci do 18 miesiąca życia. Do lat 1980.
autyzm rozpoznawano 1 do 2 przypadków na 10 000 urodzeń.
Dr Frank Engly udowodnił, że stosowany tiomersal jest 35,3 razy bardziej toksyczny dla
tkanek kurcząt, aniżeli dla bakterii gronkowca złocistego, jak podałem, jednej z bardziej
złośliwych bakterii. Czyli 3500 % bardziej. Pomimo tego, przez następne 16 lat CDC nie
zmienia zdania. Ale dowody są tak oczywiste, że szczepionkowcy wymuszają na Kongresie
podjęcie ustawy.
1986 – Kongres podejmuje ustawę zapewniającą całkowitą ochronę od odpowiedzialności
cywilnej za powikłania, firmom produkującym szczepionki. Od tego roku za skutki powikłań
płaci społeczeństwo, nie tylko praktycznie, rodziny muszą się same zmagać z chorymi
dziećmi, ale również ewentualne odszkodowania są wypłacane z budżetu państwa, czyli z
podatków. W Polsce, do dnia dzisiejszego, wszelkiej maści producenci szczepionek nadal są
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • frania1320.xlx.pl
  • Tematy