Rozdział 15 Siła woli, Midnight Sun PL

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
15. Siła woli
NienawidzęjeździćtakwolnoTofrustrującekiedymożeszbiecszybciejniżjechać
Dobrzeżenigdy niemusiałemzbytniokoncentrowaćsięnaprowadzeniusamochodubotymrazem
miałbymztympoważneproblemyNiemalcochwilęupewniałemsiężewciążprzymniejestz
niedowierzaniemzerkałemnanaszesplecionedłonie
PrzepełnionygłębokimzadowoleniemzacząłemnucićjakiśstaryprzebójBeatlesówlecącyakuratw
radiuSłowapopłynęłycałkiemnaturalniepraktyczniebezudziałumojejwoliLatapięćdziesiąte
Ciekawyokreswmuzycetrzebaprzyznać
- Lubisztakiekawałki?– spytałaBellazciekawością
- MuzykawlatachpięćdziesiątychtobyłotoNastępnedwiedekady- koszmarne - wzdrygnąłemsięna
wspomnienietychdźwięków- Dopierolataosiemdziesiątebyłyznośne– odpowiedziałemwyrażającpo
prostuswojąopinięNiezastanawiałemsięnadtymjakąreakcjęzjejstronytowywoła
- Powieszmikiedyśwreszcieilemaszlat?– notakKtośktobyłprzytymgdypowstawałamuzykalat
pięćdziesiątychchybaprowokujedopytaniaowiekTękwestiętrzebabyłowkońcuporuszyćAle
przecieżitakwiedziałajużwszystko
- Czymatojakieśznaczenie?– spytałemByćmożejednakprzeszkadzałobyjejtożejestemstarszyodjej
pradziadka?
- NiepoprostujestemciekawaWieszjakczłowiekacośnurtujetonieśpiponocach– odparła
swobodnym tonemMożetofaktycznietylkozwykłaludzkaciekawość
- Czyjawiemmożebędzieszzszokowana– niebardzochciałemotymrozmawiaćAlewiedziałemzeto
nieuniknioneZresztąprzecieżchciałemżebymniewpełnipoznałaniechciałemjużmiećprzednią
żadnychtajemnic
- Nowypróbujmnie– zachęciłazniecierpliwionamoimmilczeniem
ZajrzałemwjejoczyBiłyznichpewnośćcałkowitezaufanieideterminacjabypoznaćprawdę–
jakakolwiekbyonaniebyłaPoddałemsię
- UrodziłemsięwChicagow1901 roku. - przerwałemciekawjejreakcjinatędośćodległądatęPanowała
jednaknadmimikąniechcączapewnemniezmartwićUśmiechnąłemsięlekko- ta istota chyba nigdy nie
przestaniemnieintrygować- Carlislenatrafiłnamniewszpitalulatem1918Miałemwówczas
siedemnaścielatiumierałemnagrypęhiszpankę
Najwyraźniejnawetsamasugestianatematmojejśmiercijąwystraszyłabonabrałagwałtownie
powietrzaAprzecieżwiedziałajaktahistoriasiękończyMimotoniechciałasłuchaćotym jak
umierałemInteresujące
- NiepamiętamtegozadobrzeMinęłotylelatludzkiewspomnieniablakną– pomyślałemoswoim
śmiertelnymżyciuSpłowiałerozmyteobrazyLedwieprzypominałemsobieludziktórzymniewtedy
otaczali, ale i oni byli jedynie mglistymi sylwetkami.- PamiętamjednakjaksięczułemgdyCarlislemnie
ratowałCóżtowkońcu wydarzenieoktórymtrudnozapomnieć– bezwątpieniatrudnoTakibólnie
jestczymścołatwowyprzećzeświadomościAleotymniezamierzałemjejopowiadaćNiezamierzałem
dopuścićdotegożebymusiałagoodczuwać
- Co z twoimi rodzicami?
- ZmarlinagrypęprzedemnąByłemsamnaświecieDlategomniewybrałWchaosieszalejącejepidemii
niktniezwróciłuwaginatożezniknąłem
- Jakcię ratował?
Dlaczegomusiałaotopytać?NatychmiastprzedmoimioczamipojawiłasięwizjaAliceOdpędziłemją
natychmiastbynietracićdobregonastrojuMusiałemtrzymaćjąodtegodaleka
- TotrudneNiewieluznaspotrafisiędostateczniekontrolowaćAleCarlislezawszemiałwsobietyle
szlachetnegoczłowieczeństwatylewspółczuciaNieznajdzieszdrugiegotakiegowannałachnaszej
historiiniesądzę– o tak, to nie to co ja - Cozaśsięmnietyczydoświadczenietobyłopoprostu
niezwykle bolesne. – Przerwałembyniepowiedziećzadużoizmieniłemniecokierunekwypowiedzi-
KierowałanimsamotnośćZwykletowłaśnieonajestpowodemdlaktóregopostanawiasiękogoś
uratowaćByłempierwszymczłonkiemrodzinyCarlisle'aEsmedołączyładonaswkrótcepotemSpadłaz
klifuTrafiłaprostodoszpitalnejkostnicyalejakimścudemjejsercenadalbiło
- Więctrzebabyćumierającymżebyzostać- niedokończyławciążniepotrafiącnazwaćwprosttego
czymbyłem
- Nie, nie. To tylko CarlisletakpostępujeNiemógłbyzrobićtegokomuśktomiałinnywybór– dlatego i ja
niezamierzałemtakpostępowaćIniemiałemzamiarudopuścićdotegobykiedykolwiekniebyłoinnego
wyboru. - Chociażnieprzeczęwspominałżegdytętnowybranejosobynikniełatwiejtrzymaćsięw
ryzach. – miałemwrażenieżeitakmówięzadużo
- A Emmett i Rosalie?
- CarlislesprowadziłRosalie pierwsząBardzodługoniezdawałemsobiesprawyżeliczyłnatoiżstanie
sięonadlamnietymkimEsmestałasiędlaniegoDbałotobynierozmyślaćprzymnieoswoichplanach
– wywróciłemoczamiJaiRosetobyłakompletnapomyłka- Zawszejednaktraktowałemjąwyłączniejak
siostręDwalatapóźniejznalazłaEmmetta- mieszkaliśmywtedywAppalachachPewnego dnia, podczas
polowanianatrafiłanachłopakaktóregozaatakowałniedźwiedźNatychmiastzaniosłagonarękachdo
Carlisle'achoćmiaładoprzebyciaponadstomilBałasiężesamaniedaradyDopieroterazzaczynam
powolirozumiećjakąciężkąpróbąmusiałabyćdlaniejtapodróż
TakterazzaczynałodomniedocieraćjakiekatuszemusiałaznieśćRoseżebyocalićEmmett’aJak
musiałaobawiaćsiężezrobimukrzywdęmimotegouczuciadlaniegoktórezaczynałokiełkowaćwjej
sercujakmusiała panowaćnadswoiminstynktemkiedytrzymaławramionachjegoskrwawioneciało–
onaktóranigdynieskosztowałaludzkiejkrwi
SpojrzałemnaBellęporazkolejnymyślącotymjakwieledlamnieznaczyiotymilewyrzeczeńgodzęsię
znieśćbyletylko móczniąbyćNierozplatającnaszychdłonipogłaskałemjąlekkopopoliczkuWciąż
dziwiłemsiężestaćmnienatakiegestyiniedowierzałemwłasnymzmysłom
- Aleudałojejsię– stwierdziłaBellasprowadzającmnienaziemięiprzypominającżeprzerwałem
opowieść
- UdałoZobaczyłacośtakiegowjegotwarzycodałojejtęsiłęIodtamtegoczasusąparąCzasem
mieszkająosobnojakomłodemałżeństwoaleimmłodszychudajemytymdłużejmożemyzostaćw
danymmiejscuForkswydałonamsięidealnewięccałanaszapiątkaposzłatudoszkoły– zaśmiałemsię
lekko - ZaparęlatwyprawimyimzapewneweseleZnowu
- Zostali jeszcze Alice i Jasper.
- AliceiJaspertodwabardzorzadkieprzypadkiOboje„nawrócilisię”jaktookreślamybezżadnej
ingerencjizzewnątrzJasperbyłczłonkieminnejrodziny, hm, bardzo osobliwej rodzinyWpadłw
depresjęodłączyłsięodgrupyWtedyznalazłagoAlicePodobniejakjaobdarzonajestpewnymi
zdolnościamiktórenawetwśródnasuważanesązaniezwykłe
- Naprawdę?– zdziwiłasię– Aleprzecieżmówiłeśżetylkotypotrafiszczytaćludziomwmyślach– cóż
czemunibymiałabysięspodziewaćżemożnamiećjeszczedziwniejszezdolności?
- ZgadzasięOnawieoinnychrzeczachWidziwidzirzeczy któremogązdarzyćsięwprzyszłościAle
tylkomogąPrzyszłośćniejestpewnaWszystkomożesięzmienić
PowiedziałemtozabsolutnymprzekonaniemWłaśniezewszystkichsiłstarałemsięniedopuścićdotego
byprzyszłośćpozostałabezzmianTotylkomożliwośćTonaprawdęniemusikończyćsięwtensposób
Zacisnąłemzębypełendeterminacjibysprzeciwićsięlosowi
- Conaprzykładwidzi?– atopodobnojaumiemczytaćwmyślachJeśliznasdwojgatylkojatopotrafię
to w takim razie Bella potrafizadawaćpytaniaadekwatnedomoichmyśliItodokładnietakienaktóre
wolałbymnieodpowiadaćAlezawszemogłemopowiedziećoczymśinnym
- ZobaczyłaJasperaiwiedziałażejejszukazanimonotymwiedziałZobaczyłaCarlisle'ainasząrodzinęi
postanowilinasodnaleźćJestszczególniewyczulonanaistotynieludzkiezawszenaprzykładkiedyinna
grupapojawiasięwokolicyIczytamcistanowiąjakieśzagrożenie
- Czydużojesttakichjakwy?– chciaławiedzieć
- Nieniezbytdużo Większośćnieosiedlasięnigdzienastałe
Tylkociktórzytakjakmyzrezygnowalizpolowanianaludzi– zerknąłemnaniąbysprawdzićjakie
wrażenierobinaniejmówienieopolowaniunaistotyjejpodobneZdawałasiękompletnieniereagować
Jakbynieczułasięzagrożonanawetwnajmniejszymstopniu- potrafiąznimidowolniedługo
koegzystować– kontynuowałemrozpoczętezdanie- Natrafiliśmytylkonajednąrodzinępodobnądo
naszejwpewnejwioscenaAlasceMieszkaliśmynawetprzezjakiśczasrazemaletylunasbyłożeza
bardzorzucaliśmysięwoczyCiznasktórzyzarzucilipewneobyczajetrzymająsięzazwyczajrazem
- A pozostali?
- NajczęściejtonomadowieZdarzałosiężeiktóreśznaswędrowałosamotniealezczasemjakzresztą
wszystkoinnerobisiętonużąceChcącniechcącmusimynasiebiewpadaćbowiększośćpreferuje
północ
- Dlaczegopółnoc?– spytałajakbyniebyłotocałkiemlogiczne
- Gdziemiałaśoczynałące?– rzuciłemkpiarskimtonem- Czysądziszże mógłbymwyjśćnaulicęprzy
słonecznejpogodzieniepowodującwypadkówsamochodowych?WybraliśmytęczęśćstanuWaszyngton
właśniedlategożetojednoznajbardziejpochmurnychmiejscnaświecieMiłojestmócwyjśćzdomuw
dzieńNawetnicwieszjakbardzomożnamiećdośćnocyponiemaldziewięćdziesięciulatach
NaprawdęnienawidziłemżyciawnieustającejnocyNiewielejesttakfrustrującychrzeczyjakukrywanie
sięzadniaiwynurzaniesięzdomuwyłączniepodosłonąnocyjakjakieśpotępionedusze. Po prawdzie
byliśmynimialeniktchybanielubisobietegouświadamiać
- Tostądwziętysięlegendy?
- Prawdopodobnie. – chybaniktniewziąłpoduwagężetocodziejesięznamiwsłońcumożebyćcałkiem
przyjemnedlaokaiciemnyluduznałże pewniesłońcenaskrzywdzi– dodałemwmyślachalenie
zdążyłemtegowypowiedziećboBellajużzadałakolejnepytanieByłatakzafascynowanatymwszystkim
żezacząłogarniaćmnieniepokój
- CzyAlicetakjakJasperbyłakiedyśczłonkieminnejrodziny?
- NieitujestpiespogrzebanyTodlanaszagadkaAliceniepamiętawogóleżebybyławcześniej
człowiekiemNiewieteżktojąstworzyłGdysięocknęłanikogoprzyniejniebyłoKtokolwiekjejto
zrobiłodszedłwsinądalŻadneznasniepojmujedlaczegojakmógłGdybyniebyłaobdarzona
wyjątkowymizdolnościamigdybynieprzewidziałażespotkaJasperaapotemdołączydonasbyćmoże
skończyłabyjakodzikabestia
Zzamyśleniawywołanegowyobrażeniemmojejsiostry- potwora z czerwonymitęczówkamiwyrwał
mniedźwiękktóryrozpoznałemjakoburczeniewbrzuchu
- Wybacz. Pewnie marzysz o kolacji.
- Tonictakiegonieprzejmujsię– jakzwyklebagatelizowaławszystkocobyłozniązwiązaneJakbyw
ogóleuważałafaktswojejegzystencjizamałoistotnyNiemogłasiębardziejmylić
- RzadkokiedyspędzamtyleczasuzkimśktoodżywiasięwtradycyjnysposóbWyleciałomitozgłowy
– powiedziałemtytułemusprawiedliwienia
- Niechcęsięztobąrozstawać– mruknęłacichojakbybałasięmojejreakcjinatesłowaAjamałonie
wyrwałemsięzjakimśtriumfalnymokrzykiem
Stanowczozadużosobiedzisiajpozwalałemaledośćjużmiałemżelaznejdyscyplinyiodmawianiasobie
jakiejkolwiekprzyjemnościwżyciuPoddałemsięegoizmowiizaproponowałem
- Możezaprosiszmniedośrodka?
- Achciałbyś?– spytałajakbyniemieściłojejsięwgłowieżemógłbymmiećtakąochotęWciążnie
potrafiłemzrozumiećjejpodejściaJakmogłaniewidziećnierozumiećtegocodoniejczułem?
- Jeśliniemasznicprzeciwko– rzuciłemkurtuazyjnie
Niedbającjużozachowywaniepozorówporuszyłemsiębłyskawiczniebyotworzyćjejdrzwisamochodu
- Cóżzaludzkieodruchy- zauważyła
- Wraca to i owo.
Lubiłembyćwobecniejuprzejmylubiłemwidziećtolekkiezaskoczeniegestamitakimijakchoćby
otworzenieprzezniądrzwidodomuTymrazemjednakbyłazdziwionaczyminnymToteżbyłocałkiem
zabawne.
- Drzwibyłyotwarte?
- Nieużyłemkluczaspodokapu– odparłemjakbybyłatozupełniezwyczajnarzecz
PokrótkiejchwilizorientowałasięjednakżecośbyłonietakWięcmójblefnanicsięniezdałByłazbyt
spostrzegawczaPozostawałosięprzyznać
- Byłemciekawyjakajesteś– powiedziałemniecoprzepraszającymtonem
- Podglądałeśmnie?– trzebajejprzyznaćżeprzynajmniejpróbowałasięoburzyćAlenawettegonie
potrafiłanależycieodegraćPozostawałotylkopytanieczemunieoburzyłasięnaprawdę?
- Co innego pozostaje do roboty po nocy? – rzuciłemswobodnieSkoro niebyłabardzozła
Rozsiadłemsiętymczasemwjejmaleńkiejkuchniiobserwowałemjakwykonujeszeregczynnościby
przygotowaćsobieposiłekCieszyłemsiężeniebędęzmuszonyudawaćżejembonawetjaknaludzkie
jedzenieniewyglądałoszczególnieatrakcyjnieChociażzapachbazyliiktórypochwilizacząłunosićsięw
kuchniniebyłtakiznowunieprzyjemny
KiedytakprzyglądałemsięjejkrzątaninieznówuprzytomniłemsobiejakbardzobyłaludzkaToco
robiłabyłotakiezwyczajnecodziennetakjaskrawokontrastowałochociażbyztematemrozmowyktórą
odbyliśmywsamochodzieCzymiałemprawowtargnąćdojejjasnegoprostegoświatazmoimi
mrocznymitajemnicamiimojąnieludzkąnaturą?
- Jakczęsto?– jejgłoswyrwałmniezzamyśleniaijużzacząłemsięobawiaćżenieusłyszałemjej
wcześniejszejwypowiedzi
- Co, co? – spytałemniezbytprzytomnie
- Jakczęstotuprzychodzisz?– achwięcionapodążałatropemwłasnychmyśliwkońcudochodzącto
tego pytania.
- Niemalkażdejnocy– odpowiedziałemniechcącjejjużokłamywaćtakżewtejkwestiiOdwróciłasię
wyraźniezaskoczonamoimisłowami
- Dlaczego?
Boniepotrafięwytrzymaćnawetchwilibezciebie– miałemochotęodpowiedziećaleniechciałem
ujawniaćswojejobsesjinajej punkcie.
- Jesteśinteresującymobiektemobserwacji– stwierdziłemZabrzmiałotobezdusznie– Mówiszprzezsen
– dodałemwidzącżeniedokońcarozumie
- O nie! – jęknęławyraźniesfrustrowana
- Bardzosięgniewasz?– spytałembojącsiężeczujesięobrażona
- Tozależy!– czułasię
Miałemnadziejęzejeszczecośdodaalewidzącżenicztegozapytałemniepewnie
- Od czego?
- Odtegocopodsłuchałeś!– krzyknęłaCzułemsięokropniegłupioNaruszyłemjejprywatnośćamoja
obsesyjna miłośćdoniejniebyłażadnymusprawiedliwieniemwtejkwestiiZbytczęstonaruszałem
prywatnośćwszystkichdookołaichybagdzieśpodrodzezupełniezatraciłempoczucieprzyzwoitości
ChciałemjakośzatrzećtozłewrażenieZbliżyłemsiędoniejichwyciłemjejdłonie
- Niegniewajsięproszę– szepnąłembłagalnie
Pochyliłemsiębymóczajrzećwjejgłębokieoczybymóccokolwiekznichwyczytać
- TęskniszzamamąMartwiszsięoniąKiedypadaodszumudeszczurzucaszsięwłóżkuDawniej
mówiłaśdużoodomualeostatniocorazrzadziejArazpowiedziałaś„TUjestzazielono!”– zaśmiałem
sięzawierającwtymśmiechucałączułośjakąwemniebudziłaMiałemjednaknadziejężeniebędzie
dalejdrążyłatematu– obawiałemsiężeniebędzie zadowolonakiedyjejobawysiępotwierdzą
- Cośjeszcze?– jakmogłemsądzićżeBellacokolwiekmiułatwi?
- Nocóżsłyszałemparęrazyswojeimię– przyznałemCzyonawogólezdawałasobiesprawęztegojak
tonamniedziałało?Costałosięzemnągdyusłyszałemtoporazpierwszy?Czymiałachoćbynajmniejsze
pojęcieotymiletodlamnieznaczyło?
- Ilerazy?Często?– domagałasięszczegółów
- Comaszdokładnienamyślimówiąc‘często’?– spytałemmającświadomośćżestwierdzenie‘każdej
nocyczasemkilkakrotnie’chybaniepoprawiłobyjejnastroju
- O nie! – itakzrozumiałaWidoczniepamiętałacoijakczęstojejsięśniłoNiebędęukrywałżemyślo
tymiżregularniegoszczęwjejsnachsprawiłaminiemałąprzyjemność
Uniosłemjejtwarzbyzmusićjądospojrzeniamiwoczy
- NieprzejmujsięGdybymmógłśnićśniłbymtylkootobieIniewstydziłbymsiętego– wyszeptałem
mającnadziejężezrozumiecochcęjejprzekazać
NiemiałemokazjipoznaćjejreakcjibopojawiłsięCharlieparkującprzeddomem
- Czychceszprzedstawićmnieojcu?– spytałemniemalpewienjakąusłyszęodpowiedź
- Niewiem- tonawetniebyłokategoryczneniealeitaksądziłemżelepiejbędziejeślikomendantSwan
mnie tu teraz nie znajdzie. Jeszczepróbowałbydomniestrzelaćiokazałobysiężeniejestwstaniezrobić
mi krzywdy.
- No to innym razem – stwierdziłemkrótkoiswoimnormalnymtempemopuściłemkuchnię
Podejrzewamżeprzestałembyćwidocznywmomencieporuszaniasię
- Edward! – usłyszałemgłosBelliwktórympobrzmiewałorozczarowanieinutafrustracjiNiemogłem
powstrzymaćśmiechu
UkryłemsięwprzyległympokojuzzamiaremprzysłuchiwaniasiędyskusjiChciałemteżspróbować
wychwycićmyśliCharlie’goznadziejążetymrazemokażąsięniecowyraźniejsze
WymieniłzcórkąkrótkieuprzejmościKiedykolejnemyślipojawiałysięwjegogłowiebyłyjedynie
rozmytymisugestiamiobrazówitrudnymidozdefiniowaniaemocjamiZastanawiałemsięnajakiej
zasadziemożedziałać taosobliwaanomaliaDotegonajwyraźniejbyładziedzicznaCiekawejak
wyglądałymyślijejmatki
RozmowaprzebiegałajaknajbardziejtypowoChociażwięźmiędzyBelląajejojcembyłasilnatonie
przejawiałasięonawichkonwersacjachZwyklebywałyzdawkowezupełniejakbyCharlietaknaprawdę
wolałniewiedziećcorobiicoczujejegocórkaJakbywiedziałżeniechciałabytakiejingerencjiJednak
nawetonniemógłprzemilczećzachowaniaBelliBooilejegogestyisłowanieodbiegałyodnormy o tyle
onasprawiaławrażeniepodekscytowanejiniespokojnejWzbudziłotojegopodejrzeniaNiemal
roześmiałemsięnagłoskiedywjegoumyślewykrystalizowałosięcośbyłomieszankąniepokojui
typowoojcowskiejirytacjiPodejrzewałżeBellachcewymknąćsięnarankęNiemógłprzecież
przypuszczaćże‘randka’przychodzidoniejczyżnie?
- Spieszyszsię?– spytałzupełniejakbyciąglejeszczebyłwpracyichciałskłonićpodejrzanegodozłożenia
zeznańKomizmtejsytuacjibyłuderzającyKomendantprzesłuchiwałnietęosobęktórąpowinien
- TakjestemjakaśzmęczonaChcęsiędziśwcześniejpołożyć– nieoszukałabynawetdwulatkanie
wspominającodoświadczonympolicjancie
- Wyglądasznapodekscytowaną– całkiemtrafniezauważyłCharlieMożetoponimbyłataka
spostrzegawcza?ChociażemocjeBellibyłyażzanadtowyraźne
- Naprawdę?– niezdarniepróbowałazamaskowaćswojepodekscytowaniebiorącsięzazmywaniealenie
sposóbbyłojejuwierzyć
- Dziśsobota– mruknąłWobecbrakureakcjizestronyswojejcórkikontynuowałmyśl– Niemaszjakichś
planównawieczór?
- Jużmówiłamżechcęiśćwcześniejspać– przypomniałaNiebrzmiałotowżadensposóbprzekonująco
Byłaurocza
- Żadenmiejscowychłopakjakośnieprzypadłcidogustu, co? – zapytałnibytomimochodemTerazto
byłemciekawjakmuodpowie
- Nieżadenchłopakjakośniewpadłmiwoko– nacisknasłowochłopakHmmrozumiemżenależałoby
tamwstawićwampirjeślichciałabymówićotymktosięjejspodobałalemiałemnadziejężenie
umknęłojejtożejatakżejestem‘chłopakiem’Bardzozależałominatymżebyotymniezapominała
- MiałemnadziejężemożetenMikeNewtonMówiłaśżejestbardzomiły– zasugerowałGrr, znowu ten
przebrzydłyNewtonCzynaprawdęnazwałagomiłym?Samomyślenieonimpowodowałoumniesilną
irytacjęTenchłopaknaprawdępowinienpilnowaćsiężebynigdyniewejśćmiwdrogę
- To tylko kolega. – skwitowałaJakdlamnieniezasłużyłnawetinatomiano
- Ech, i tak tutejsi niedorastającidopięt– mruknąłCharlieSłusznauwagatrzebaprzyznać- Możelepiej
będziejeślipoczekaszztymażpójdzieszdocollege'u
- Popieram – zgodziłasiędlaświętegospokojużebyzakończyćdyskusjęZacząłemsięzastanawiaćjak
ma zamiarpotemwybrnąćztegooświadczeniajakobyniktjejsięniespodobałPrzecieżchybanie
będziemysięukrywaćwnieskończoność?Amożemówiłapoważnie?Odpędziłemszybkotęmyślzanim
zdążyłabysięnadobrezagnieździćwmoimumyśle
- Dobranoc, skarbie – zawołał
- Dobranoc.
JatymczasemwmgnieniuokaznalazłemsięwjejsypialniSłyszałemjakudajeżeociężalewspinasiępo
schodach.
ZerknąłemnajejłóżkoipostanowiłemniewalczyćzochotąpołożeniasięnanimZapadłemsięwmiękki
materacotulonyjejzapachemNareszciepotrafiłemnależyciedocenićjegoniepowtarzalnyaromatMmm
znalezieniesięwjejłóżkuimplikowałosporobardzociekawychmożliwościMojawyobraźnia
powędrowaławbardzoniewłaściwymkierunku
DotarładopokojuigłośnozamknęłazasobądrzwiusiłującdaćCharlie’mudozrozumieniażenaprawdę
niemażadnychniepokojącychplanówCóżzaoczywistenieporozumienie!
PrzebiegłaprzezpokójiotworzyłaoknonajwyraźniejspodziewającsięscenygodnejSzekspira
- Edward? – szepnęławciemność
Naprawdępróbowałemsięnieśmiać
- Tu jestem – poinformowałemszczerzącsięjakkompletnyidiota
JejreakcjabyłajeszczeciekawszaNajejtwarzyodmalowałosięzdumienieadłoniąosłoniłaszyję
Odruch godny uwagi. Jednak najbardziejpodobałomisiętożenawszelkiwypadekusiadłaCzyżby
obawiałasięjaktomówiąpaśćzwrażenia?Jednakwampirwtwoimłóżkutomrożącykrewwżyłach
widok.
Mruknąłem‘przepraszam’walczączchęciąwybuchnięciagłośnymśmiechem
- Uff. Potrzebujęminutkężebydojśćdosiebie
TRANS BY PAULA:
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • frania1320.xlx.pl
  • Tematy