Rozdział 6, @NIEOFICJALNE TŁUMACZENIA@

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Rozdział 6
Caitlyn wysiadła z wypożyczonego samochodu na parkingu w Romatech Industry i skrzywiła się kiedy
zobaczyła jak wysoko podciągnęła się jej spódnica podczas jazdy z Manhattanu. Obszarpała jej brzeg
by powróciła do normalnej długości, nieco powyżej kolan a następnie zapięła guziki swojej kurtki.
Sprawdziła jeszcze raz wnętrze portfolio, aby upewnić się, że znajduje się w nim jej życiorys i
referencje po czym skierowała się do wejścia.
Kilka godzin temu ostatecznie zdecydowała się przyjąć posadę w MacKay Security & Investigation.
Podjęcie decyzji pomogła jej rozmowa z ojcem. Sean poprosił ją aby spotkała się z nim w jego biurze
w CIA, gdzie ujawnił jej szokujące informacje. Wampiry były prawdziwe oraz wyraził chęć by dołączyła
do jego zespołu i pomagała wytępiać ohydne pijawki.
Początkowo udawała, że jest w szoku, ale potem nie musiała już tego robić. Ojciec zdawał się
zapomnieć o jej obecności w pokoju. Chodził po całym pomieszczeniu machając rękoma jak
nawiedzony, krzycząc i przeklinając. W końcu uderzyła w nią prawda. Sean był tak opętany
nienawiścią do wampirów, że obawiała się iż stracił rozum. On naprawdę chciał ich śmierci,
wszystkich.
Jej pierś zacisnęła się na samą myśl, iż w jakiś sposób mógłby pomyśleć, że piękne dzieci Shanny
zostały zrodzone z samego szatana i dlatego też powinny zostać zgładzone. Po dziesięciu minutach
słuchania tyrady ojca, wstała i ogłosiła swój żal, że nie przyjmie jego oferty pracy.
„Co ?”- krzyknął –„ Twoim obowiązkiem jest mi pomóc walczyć z tymi potworami.”
„ Ja…ja nie mogę. Przykro mi.”
Mruknął kolejne przekleństwo, kiedy chodził po pokoju. –„ Nie winie cie za o, że się ich boisz. Te
przeklęte pasożyty są przerażające.”
Tak jak ty.- „ Przykro mi ojcze.”- Szybko opuściła biuro i złapała taksówkę w Central Parku. Szła wzdłuż
ścieżki z ledwością dostrzegając plany żółtych żonkili kiedy walczyła ze swoimi myślami. Dorastała
ufając ojcu i w pełni wierząc, że Shanna porzuciła ją. Teraz wszystko przewróciło się do góry nogami.
Wampiry. Zmiennokształtni. Malkontenci. Ojciec, który wszystkich obsesyjnie zabija.
Jej serce wypełniło się ciepłem kiedy w jej umyśle pojawiły się twarze Constantina i Sofii.
Przypomniała sobie łzy radości jej ponownego spotkania z siostrą. Przypomniała sobie kiedy czuła
ręce Carlosa owinięte wokół niej, kiedy dotknął jej ust swoimi. Brakowało jej Coco i Raquel. Poczuła
silne poczucie celu, jakby otrzymała misję by je ochraniać.
Ojciec oferował jej życie wypełnione nienawiścią, natomiast Shanna pełne miłości. Decyzja była
prosta.
Caitlyn przyjechała do Romatechu gotowa przyjąć pracę w firmie MacKay Security & Investigation.
Ubrała swój najdroższy kostium i buty na obcasie. Długie kręcone włosy ułożyła w schludny kok na
karku. Zamiast czerwonej jedwabnej torebki z Singapuru miała przy sobie czarną ze skóry.
Tak bardzo pragnęła tej pracy, jednak nadal z nieufnością podchodziła do świata wampirów. Tylko w
przypadku kiedy chodzi o paradowanie z nagą szyją w ich obecności. Dlatego też owinęła nią
jedwabnym szalem.
Im bliżej była wejścia jej serce biło coraz szybciej. Czy Carlos był w środku ? Czy w ogóle o niej myślał?
Drzwi otwarły się ukazując Emmę. –„ Wejdź.”
„ Dziękuję.”- wkroczyła do holu, uderzając szpilkami o marmurową posadzkę. Może za bardzo
przesadziła z ubiorem. Jej nowy szef był ubrany w zwykłe dżinsy i zielony sweter. Aż trudno uwierzyć,
że jest wampirem. Emma wyglądała i zachowywała się tak naturalnie.
Emma zamknęła drzwi i nacisnęła kilka przycisków na panelu bezpieczeństwa. – „ W nocy musimy być
bardziej ostrożni gdyż Malkontenci mogą nas w każdej chwili zaatakować.”
„ Shanna mi trochę o nich opowiedziała.”- rzekła Caitlyn- „ Nienawidzą syntetycznej krwi którą tutaj
produkujecie.”
„ Tak. Żyją w wyimaginowanym przekonaniu, że wampiry są lepsze i mają pełne prawo używania i
nadużywania śmiertelników, jak im się tylko podoba. Prawda jest taka, że kilka zbirów którzy zostali
przemienieni w nieumarłych stali się jeszcze gorsi. Są seryjnymi zabójcami, a my staramy się ich
pokonać.”
Caitlyn stłumiła dreszcz. Shanna sprawiła, że traktowała tą pracę jako ekscytującą przygodę, pełną
podróży po całym świecie, czyniąc go bezpiecznym miejscem dla śmiertelników- ale teraz
zastanawiała się jak niebezpieczna może ona być.- „ Jakie rodzaje umiejętności posiadają
Malkontenci ?”
„ Lewitacje, teleportacje, kontrolę umysłów, super prędkość i wzmocnione zmysły.”- odpowiedziała
Emma prowadząc korytarzem Caitlyn na lewo. – „ Ale nie martw się. Mamy kilku doskonałych
wampirów wojowników po naszej stronie oraz pracowników z różnego rodzaju talentami i
zdolnościami. Zmiennokształtni, śmiertelnicy- niedawno zatrudniliśmy śmiertelnika, który potrafi
wykrywać kłamstwa. Olivia MacKay, żona Robbiego. Może już ją poznałaś ?”
„ Tak. Kiedy przeprowadziłam się rano do kamienicy spotkała Olivię i Larę .”
Emma uśmiechnęła się. –„ Czyż nie są piękne ?”
„ Tak.”- Caitlyn od razu je polubiła. Zdała sobie sprawę, że Olivia była kobietą którą słyszała w nocy w
altance. Oczywiście nie spotkała człowieka, który wywołał u niej piski, ponieważ był martwy w ciągu
dnia.
„ Martwię się, że nie mam odpowiednich doświadczeń do tej pracy.”- przyznała Caitlyn. –„ Lara
powiedziała mi, że była funkcjonariuszem w policji a Olivia pracowała dla FBI.”
Emma zatrzymała ją i położyła rękę na ramieniu. – „ One mają swoje własne talenty ale twój jest
naprawdę wyjątkowy. Możesz nauczyć się nowego języka w kilka godzin, prawda ?”
Caitlyn przytaknęła. –„ I potrafię zrozumieć każdy język w którym ktoś mówi.”
Emmy oczy rozszerzyły się. –„ To niesamowite. Wielkie nieba, mogliśmy cię już miesiąc temu
odnaleźć. Polowaliśmy na Casimira w Bułgarii ale nikt z nas nie zna tamtejszego języka.”
„ Kim jest Casimir ?”
„ Liderem Malkontentów.”- Emma wskazała ręką na prawo. –„ To jest przedszkole dla dzieci, a obok
jest gabinet Shanny. Wkrótce powinni przyjechać.”
Drzwi były lekko uchylone. Caitlyn zajrzała do środka i zauważyła półki pełne zabawek, książek i
maskotek. W kącie znajdował się bujany fotel. Dywan przedstawiał miasto pełne ulic i budynków.
Caitlyn uśmiechnęła się do siebie. Choć jej siostra urodziła dzieci, które były w połowie wampirami
pragnęła dać im dość normalne dzieciństwo.
Emma westchnęła. –„ Muszę być z tobą szczera. Nie mamy żadnych zamiarów umieścić cię w
niebezpiecznych sytuacjach, ale mamy do czynienia z bezwzględnym wrogiem więc wszystko może
się zdarzyć. Każdy pracownik MacKay podlega szkoleniu z zakresu samoobrony. Zgadzasz się z tym?”
Caitlyn przełknęła ślinę. Nie mogła wyeliminować potencjalnego zagrożenia. Nawet gdyby dołączyła
do drużyny ojca musiałaby być przygotowana ba ewentualną konfrontację z Malkontentami.
Przynajmniej dzięki pracy w MacKay S & I byłaby otaczana przez wampiry, którzy mieli takie same
umiejętności jak Malkontenci. Również ma możliwość spotykać się z siostrą i siostrzeńcami. –
„Rozumiem okoliczności niebezpieczeństwa.’
Emma przytaknęła. –„ Dołożymy wszelkich starań aby zapewnić ci bezpieczeństwo. – parsknęła- „
Shanna prawdopodobnie wbiłaby mi kołek podczas snu jeśli pozwoliłabym by coś ci się stało.”
„ Angus.”- Emma podeszła do niego z uśmiechem. –„ To Caitlyn Whelan.”
Wyciągnął rękę- „ Miło mi cię poznać.”
Caitlyn uścisnęła jego dłoń. –„ Dziękuję.”
Angus owinął ramiona wokół Emmy.- „ Czy przekonałaś Panią Whelan by dla nas pracowała ?”
Kiedy Emma się zawahała, Caitlyn odpowiedziała. –„ Tak, byłabym zachwycona pracując dla was.”
Twarz Emmy rozjaśniła się z szerokim uśmiechem. –„ Super.”- uścisnęła Caitlyn. –„ Dziękuję.”
Angus zachichotał. –„ Wspaniale.”
„ Witaj, kotku.”- Wysoki mężczyzna wypełnił drzwi, szczerząc się do Caitlyn. Ubrany był w spodnie
koloru khaki i granatową koszulkę polo. – „ Witamy na pokładzie. Jestem Phineas McKinney, Doktor
Kieł.”
Caitlyn przypomniała go sobie kiedy grał w koszykówkę. –„ Jesteś wampirzym doktorem ?”
„ Miłosnym doktorem.”- mrugnął –„ Dostępny każdej nocy dla konsultacji w sprawach miłosnych
problemów.”
„ Dzięki, będę o tym pamiętać.”
„ Jestem pewnie, że zauważyłaś te wszystkie szczęśliwe małżeństwa.” – Phineas postawił kołnierzyk
swojej koszulki polo. –„ Czy to przypadek, że wszystkie rozkoszne małżeństwa namnożyły się kiedy
doktor miłość pojawił się w tym domu ? Nie sądzę.”
Angus parsknął. –„ Niech się pani nie da oszukać, panno Whelan. Phineas jest odważnym
wojownikiem na polu bitwy a wrogowie się go boją.”
„ O tak, jestem zły.”- Phineas wykonał krok księżycowy. –„ Zły dla kutasów, kochanie.”- Wykonał
obrót, a następnie stanął na palcach. –„ Ow !”
„ Ale jeśli chce potrafi zachowywać się profesjonalnie.”- Angus posłał mu znaczące spojrzenie. –„
Chcę go awansować na szefa bezpieczeństwa w Romatech.”
Phineas zatrzymał się w połowie jego układu tanecznego, jego oczy rozszerzyły się w szoku. –„ Nie
pieprzysz? Znaczy się naprawdę, panie ?”
Usta Angusa drgnęły. –„ Naprawdę będziesz tu rządzić. Connor nadal będzie w pobliżu ale jego
głównym celem jest zapewnienie bezpieczeństwa Romanowi i całej jego rodzinie.”
„ Tak jest kapitanie.”- Phineas zasalutował.
Angus zwrócił się do Caitlyn. –„ Musisz przejść szkolenie z samoobrony. Carlos zostanie twoim
trenerem a następnie wyruszy na wyprawę.”
Caitlyn wzięła głęboki wdech. Gdzie Carlos wyjeżdża ? Czy to o tą wyprawę się wczoraj spierali zanim
został zwyzywany i pobity ? Wspomniał coś o potrzebie partnerki ale nad tym nie chciała się
rozwodzić. Teraz najważniejsze jest, że będzie ją szkolił. Oznaczało to czas spędzony sam na sam.
„ Chodźmy wypełnić formularze.” – Emma wślizgnęła się do biura, a Angus poszedł za nią.
Caitlyn wszedła do środka i od razu zaintrygowały ją ściany pełne monitorów nadzorujących.
Dostrzegła główny hol, korytarze w Romatech i kawiarnię. Widziała parking i boisko do koszykówki.
Altankę i ogrody.
Przełknęła ślinę z nagłą myślą. Jeśli ktoś był w tym biurze wczorajszej nocy, mógł zobaczyć jej
pocałunek z Carlosem. Starała sobie przypomnieć. Kiedy wróciła do kawiarni, Howard był w niej i jadł
ciasto. Może pocałunek dalej był sekretem. Najgorętszy i najwspanialszy pocałunek w całym jej
dotychczasowym życiu.
Odwróciła się od monitorów i zauważyła ogromny arsenał broni, karabinów i mieczy w klatce.
Poczuła gęsią skórkę na skórze.
Największym aktem przemocy jaki kiedykolwiek popełniła w ciągu jej dwudziesto sześciu letniego
życia było zdeptanie karaluchów butami przeciwdeszczowymi. To było bardzo traumatyczne
przeżycie biorąc pod uwagę olbrzymie rozmiary tych owadów w Azji Południowo- Wschodniej. Może
okazać się kompletnym mięczakiem, jeśli chodzi konfrontacje z dużymi, złymi wampirami z kłami.
Pomyśl o tym jak o przygodzie, przypomniała sobie. Nienawidziła przemocy ale kochała przygody. Nie
należała do osób, które tak łatwo się poddawały. Zawsze była na tyle odważna by żyć w dziwnych,
egzotycznych miejscach. Wystarczająco silna by przetrwać mimo, że zawsze czuła się samotna.
Aż to teraz. Miała Shannę i kilku nowych przyjaciół. Uspokoiła się psychicznie ale poczuła silne
mrowienie na karku, tak jakby była śledzona. Powoli się odwróciła. Phineas siedział na krześle przed
biurkiem. Posłała jej przyjazny uśmiech.
Odwzajemniła go. To nie był on. To było coś gorącego i…..niebezpiecznego jakby była czyjąś
zdobyczą. Angus i Emma stali przed biurkiem, plecami do niej i szukali jakiś kartek.
Zesztywniała. Za biurkiem, ledwo widoczny w szczelinie między Angusem a Emmą był Carlos.
Intensywnie na nią patrzył a jego oczy świeciły jak bursztyn. Każdy nerw jej ciała płonął.
Uniosła brwi. Czy miał zamiar tak po prosu siedzieć i nie zamienić z nią ani jednego słowa ? –„ Jak się
masz ?”
Jego szczęka drgnęła.
Angus zwrócił się ku niej. –„ Panno Whelan, sądzę że zeszłej nocy spotkałaś Carlosa .”
Otworzyła usta aby powiedzieć „tak” ale dostrzegła iskierki rozbawienia w oczach Angusa. Czyżby
wiedział o pocałunku ?
„Spotkaliśmy się”- Carlos powoli stanął. –„Przelotnie.”
„ Widziałam jak grał w koszykówkę.” – wymamrotała Caitlyn
„ Racja, stary.”- Phineas odchylił się do tyłu na krześle. –„ Carlos był gwiazdą w zespole Kleszcze.
Pozostawił tych wilkołaków w cieniu.”
„Aye”- Angus posłał Carlosowi znaczące spojrzenie. –„ Wierzę, że odniosłeś duże sukcesy ostatniej
nocy.”- Spojrzał na Caitlyn, a następnie w powrotem na Carlosa. –„ Które nie miały nic wspólnego z
twoimi obowiązkami, mylę się ?”
Opalona twarz Carlosa przybrała czerwony odcień. –„ Nie, sir.”
Caitlyn poczuła ciepło rumieńców na policzkach. Angus wiedział.
„ Dodaliśmy więcej środków bezpieczeństwa w kamienicy.”- kontynuował Angus. –„ Phineas i Carlos,
chcę abyście tam wrócili. Potrzebujemy jednego z naszych strażników tutaj kiedy wszystkie wampiry
śpią w kamienicy. Od kiedy Panna Whelan mieszka tam, chcieliśmy uczynić go bardziej wygodnym dla
ciebie Carlos byś mógł ją szkolić w ciągu dnia obrony przed wampirami.”
Carlos przytaknął. –„ Spakuję swoje rzeczy.”- wyszedł za biurka i skierował się do wyjścia.
Emma zebrała stos papierów. – „ Chodź ze mną Caitlyn. Możesz wypełnić te formularze w Sali
konferencyjnej.”
Caitlyn skierowała się za nią do korytarza. Kiedy Emma weszła do pokoju naprzeciwko, Caitlyn
przystanęła i obserwowała Carlosa. Zbliżał się do końca foyeru. Był ubrany tak samo jak Phineas w
granatową koszulkę polo i spodnie khaki, ale zwykłe ubrania nie potrafiły ukryć niezwykłego sposobu
w jakim się poruszał. Cicho i opanowanie, pełen męskości i wdzięku. Wyobraziła go sobie jako kota
prześladującego swoje ofiary w dżungli.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • frania1320.xlx.pl
  • Tematy