Rozdział piąty, CDD, Miłość pisana łzami- ZAKOŃCZONE
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Rozdział piąty
Superchick- Beauty from pain
_beauty_from_pain_-_beauty_from_pain
Całym moim światem jest ten ból we mnie
Najlepsze, co mogę, to po prostu przetrwać dzień
Gdy dotychczasowe życie jest tylko wspomnieniem
Zastanawiam się, dlaczego Bóg każe mi przez to przechodzić
I chociaż nie rozumiem, dlaczego tak się stało
Wiem, że pewnego dnia obejrzę się
I zobaczę, jak wyczytujesz piękno z popiołów
I czynisz mnie czystym złotem poprzez te płomienie
(Tłumaczenie: Superchick- Beauty from pain)
Ciocia Amber popłakała się z radości, gdy powiedziałam jej, że zagram Jenifer.
Jared pękał z dumy, tak samo wujek. Nadal nie docierało do mnie, że pokonałam
Candy. Była niedziela i jedyną rzeczą, która mnie niepokoiła była wiadomość od Eleny.
Yoko,
Jak tam pierwszy tydzień w szkole? Moja mama codziennie wytypuje się mnie, co u
Ciebie słychać, a ja nie mogę jej wtedy nic odpowiedzieć, bo od tygodnia nie
zaszczyciłaś mnie żadnym mailem! A jak tam Twoja kotka? Brakuje mi Was!
Wczoraj, koło Twojego domu kręciła się jakaś dziewczyna. Miała Twoją fotografię i
kiedy przechodziłam obok niej, zapytała się czy nie kojarzę Cię. Najbardziej mnie
zszokowało to, że ona była podobna do Ciebie! Z daleka nawet myślałam, że wróciłaś.
Powiedziałam jej, że już tutaj nie mieszkasz, że wyprowadziłaś się do cioci, do
Norfolk. Nie wiem, co to wszystko znaczy, ale ta sytuacja wydaje mi się dziwna.
Koniecznie odpisz,
Elena.
Nie przypominam sobie, by moi rodzice kiedykolwiek mówili mi o jakiejś
kuzynce podobnej do mnie. W odpowiedzi zaczęłam wypytywać się o tą tajemniczą
dziewczynę. Dopisałam też to, co zdarzyło się w ubiegłym tygodniu, a na zakończenie
dodałam nowinę o przedstawieniu. Powinna być zadowolona z tak wyczerpującej
wiadomości. Wyłączyłam komputer i położyłam się na łóżku, patrząc zamyślonym
wzorkiem w fioletowy sufit. Poczułam jak coś potrąca moją dłoń. To była Mojra.
Zaczęłam ją głaskać i drapać za uszkami, na co zareagowała miauczeniem .Ostatnio
trochę ją zaniedbywałam.
Leżałam tak myśląc o tej dziewczynie wspomnianej przez Elenę. Jednak moje
myśli po chwili wróciły do przedstawienia. Dopiero teraz do mnie to wszytko
zaczynało docierać. Uśmiechnęłam się pod nosem. Mina Candy była bezcenna. Będę
grać z Aleksem główna rolę. Skrzywiłam się na myśl o tym. Dlaczego nie wiąże
aktorstwa ze swoją przyszłością? Wyglądał na smutnego, kiedy nauczyciel spytał go o
to. Tak myśląc i głaskając moją kotkę zasnęłam.
Siedzę w domu na kanapie oglądając program rozrywkowy z Mojrą na
kolanach. Rodzice wybierali się na zakupy do supermarketu. Podbiegłam szybko
otworzyć im drzwi wejściowe.
- Kochamy cię Yoko, zawsze. - mama miała łzy w oczach.
- Ja was też. - nie wiem dlaczego, ale brzmiało to w jej ustach jak pożegnanie.
Spojrzałam na ojca. Krew ciekła mu z nosa. Nie wiem, skąd w moich dłoniach
znalazły się chusteczki. Podałam mu je, krzycząc.
- Tato, krew ci leci!
Mężczyznę to nie zmartwiło.
- To nic, skarbie - uśmiechnął się, a wzrok powędrował do mamy. Zamiast łez po jej
policzkach ciekła ciurkiem czerwona substancja.
Patrzyłam oszołomiona. Cały przedpokój ociekał gęstym szkarłatem. Rodzice upadli
na podłogę. Ich kości były wygięte pod dziwnym kątem. Oczy martwe wpatrywały się
w ścianę. Kałuża krwi na podłodze robiła się coraz większa. Zaczęłam krzyczeć,
wołać, aż wreszcie zrozumiałam. Oni nie żyją. Oni umarli.
Rozejrzałam się po otoczeniu. Byłam w swoim nowym pokoju. Pers zamruczał
z oburzenia za tą pobudkę. Byłam cała mokra, łzy ciekły mi po policzkach, ubranie
kleiło się do ciała.
- To tylko zły sen. Tylko sen! - próbowałam to sobie wmówić. Złapałam się za głowę,
uciskając mocno. Chciałam wymazać z pamięci te sceny. Ten obraz umierających
rodziców, gdzie ja stoję bezradna, nie mogąca nic zrobić.
Po chwili do pokoju wszedł Jared.
- Co się stało?! - podszedł do mnie, kiedy zobaczył, w jakim byłam stanie. Przytulił
mnie do swojej szerokiej klatki piersiowej. - To był tylko sen.
Siedzieliśmy w ciszy. Kuzyn głaskał mnie uspokajająco. Dopiero po dość długim czasie
przestałam łkać. Odsunęłam się do niego. Widziałam współczucie w jego oczach.
Nigdy tego nie lubiłam.
- Dziękuję. - szepnęłam.- Nic mi już nie jest. Ja.... ja pójdę się umyć. - wzięłam ubrania
na dzisiejszy dzień. Była godzina szósta piętnaście. Spałam dwanaście godzin!
Wyminęłam kuzyna, w kompletnej ciszy udając się do łazienki. Dopóki nie zamknęłam
drzwi pomieszczenia, czułam jego wzrok na sobie. Jakby chciał wniknąć do mojego
umysłu i poznać moje myśli.
Doprowadziłam się do porządku. Ciepła woda ukoiła moje zszargane nerwy.
Kiedy wyszłam spod prysznica, spojrzałam w lustro. Odbijała się w nim teraz twarz
dziewczyny o bardzo jasnej karnacji, niczym nie skażonej twarzy i brązowe oczy. Na
pierwszy rzut oka wszystko wyglądało dobrze, ale przyjrzałam się głębiej. Oczy
podpuchnięte od płaczu, w których było widać ból, strach i niesmak do życia. Moja
wizytówka od jakiegoś czasu. Spróbowałam przywołać uśmiech, który chociaż w
niewielkim stopniu zmniejszy tę anomalię i odwróci uwagę od mych oczu, z których
można było wyczytać wszystko jak z otwartej księgi. Lepiej już nie będzie.
Zeszłam na dół zjeść śniadanie. Oczywiście ciocia i wujek byli już w pracy, a
Jared siedział sam przy stole czekając na mnie z miseczką płatków. Nie miałam ochoty
na jedzenie czegokolwiek, ale mina chłopaka mówiła, że nie odpuści. Trudno, będę
musiała wmusić to w siebie. Usiadłam niechętnie na krześle obok niego i zaczęłam jeść
śniadanie. Kuzyn nie patrzył na mnie, ale wiedziałam, że ma mi coś do powiedzenia.
Zaczął nerwowo bawić się kluczami od mieszkania, które trzymał ręku. Udawałam, że
niczego nie dostrzegam.
- Wiesz, co najbardziej mnie denerwuje w ludziach? - nic nie odpowiedziałam. Jego
łagodnie zielone oczy na co dzień, teraz były całkiem inne. Po raz pierwszy podniósł na
mnie głos. - To, że ludzie robią ze mnie kretyna. Starałem się być dla ciebie jak starszy
brat. Zaproponowałem umowę, żebyś nie czuła się skrępowana, ale najwyraźniej to nie
pomogło. Yoko, do cholery jasnej spójrz na mnie i powiedz mi, dlaczego tak
postępujesz! - wstał gwałtownie i walnął pięścią w stół.
Przerażona spojrzałam na niego. Bałam się o tym mówić komukolwiek, chociaż ufałam
Jaredowi, ale czułam, że należą mu się jakiekolwiek wyjaśnienia. Odłożyłam łyżkę i
odsunęłam miseczkę od siebie.
- Ciężko jest mi o tym mówić. - wyszeptałam. Nie śmiałam nic więcej powiedzieć, ale
to wystarczyło, by rozwścieczyć Jareda jeszcze bardziej.
- Tobie jest ciężko?! A co ja mam powiedzieć, jak od kilku dni w nocy słyszę jak przez
sen płaczesz lub wzywasz swoich rodziców! Walczę wtedy ze sobą wmawiając sobie,
że gdyby coś się działo to byś przyszła do mnie, ale ty nigdy mi się nie zwierzasz.
Dobrze wiesz, że chcę dla ciebie jak najlepiej. Powiedz mi proszę co mam zrobić,
żebyś mi zaufała.
Jaka byłam głupia! Aż nie mogłam uwierzyć we własną naiwność.
- Jared... to nie jest tak, jak myślisz. Te sny....one sprawiają, że jestem bardziej
zdołowana. Nie mówię ci o nich dlatego, że wstydzę się tego, iż nie mogę sobie z tym
poradzić. Chciałabym, żeby one się skończyły, żeby odeszły i dały mi spokój. Zrozum,
że to nie jest proste dla mnie. Tu nie chodzi o to, czy ci ufam czy nie, bo dobrze wiesz,
że jesteś jedyną osobą w tym mieście, której ufam.
Chłopak dalej nie mógł tego zrozumieć. Jego nastrój się nie zmienił. Ciągle był
podenerwowany. Wiem, że nie chciał na mnie krzyczeć, ale miał rację. Chyba tylko w
taki sposób mogę zrozumieć, że martwi się o mnie.
- Powiedz mi jeszcze, od kiedy masz te sny?
Jedno z tych wielu pytań, na które odpowiedzi były skomplikowane.
- Od początku. Odkąd oni..... - nie potrafiłam dokończyć tego zdania. Gdybym
powiedziała te słowa, przekreśliłyby one tą podtrzymującą mnie przy życiu nadzieję, że
któregoś ranka się obudzę i oni wrócą.
To mu wystarczyło. Dowiedział się tego, czego chciał, a mnie nie było łatwiej. Nic nie
odpowiedziawszy załapał swój plecak i ruszył do drzwi. Odłożyłam szybko miseczkę
do zlewu i pobiegałam za nim. Zapowiada się jeden z tych dni, po których nie mam już
siły żyć. Jeszcze nie tak dawno, wstając każdego ranka myślałam, że może ten dzień
będzie lepsze, ale przestałam z nimi, bo zwykle okazywał się gorszy od poprzedniego.
Weszłam do auta, a chłopak siedział tam z grobową miną. Nie miałam odwagi
teraz nic mówić w obawie, że jeszcze raz na mnie naskoczy. Tak więc, przez całą
drogę z domu do szkoły żadne z nas się nie odezwało. Pod szkołą zaczęłam się
rozglądać za Aleksem. Zawsze czekał na nas koło drzwi swojego samochodu, lub
wejściowymi do szkoły. Ale tym razem nigdzie go nie było. Jared zauważył, że błądzę
wzrokiem po okolicy, i sam postanowił mi udzielić odpowiedzi na nurtujące mnie
pytanie.
- Będzie na drugiej lekcji. Stęskniłaś się za nim? - spytał z sarkazmem. Spojrzał na
mnie dziwnym wzorkiem, jakby właśnie odkrył coś ciekawego. Dzięki Bogu, że już mu
przeszło. Jest jedyną w tej szkole osobą, która mnie wspiera. Byłam mu za to
wdzięczna, aczkolwiek może nie pokazywałam tego w najlepszy sposób.
- Nie! - krzyknęłam zbyt głośno. Uczniowie się popatrzyli się na nas zainteresowaniem.
- Coś nie tak? - spytałam wkurzona tym jego dziwnym zachowaniem.
Odwrócił wzrok mówiąc cicho "nic". Po przekroczeniu progu szkoły, wszystkie pary
oczy zwróciły się w moją stronę. Zwiesiłam głowę w dół.
Trygonometria była nudna jak zwykle. Wszystko co było mówione znałam z
poprzedniej szkoły, ale nie miałam z kim porozmawiać, bo siedziałam sama w ławce.
Pozostało mi tylko zamartwianie się, tym co się dzieje z Aleksem i rozwiązywanie
zadań.
Po pierwszej lekcji minęłam się z nim na korytarzu, powiedzieliśmy sobie
"cześć" i nic więcej. Za to na biologii, mogłam z nim swobodnie porozmawiać.
Nauczyciel zadał nam jaką pracę nad mikroskopem, którą oboje skończyliśmy w pięć
minut. Zaczęliśmy rozmawiać na luźne tematy. Przynajmniej na początku.
Opowiadałam mu o mojej dawnej szkole i o Elenie. W pewnym momencie mój partner
zadał mi pytanie, które dla mnie było tematem tabu.
- Masz chłopaka? - milczałam.
Nie wiedział, że to dla mnie bolesne. Wróciły wspomnienia o Gabrielu. Pamiętam, jak
się o mnie troszczył. Myślałam, że coś dla niego znaczę. Ale się myliłam. Czy kiedyś
nie będzie to tak bardzo bolało?
- Yoko? - zostałam przywołana do rzeczywistości. - Jeśli nie chcesz to po prostu nie
mów.
Błysk w jego błękitnych oczach. Domyślał się, że ktoś bardzo mnie skrzywdził.
Wystarczyło mu to moje milczenie, gdy się mnie o to zapytał.
- Nie. Po prostu nie chcę o tym mówić. - odwróciłam wzrok zawstydzona i pogrążona
we własnym cierpieniu.
Niemal czułam na swoim ciele, błądzące dłonie chłopaka, którego kiedyś tak bardzo
pokochałam.
Usłyszałam dźwięk dzwonka. Spakowałam się i wyszłam z sali w stronę
stołówki zostawiając blondyna w tyle. Nie zatrzymywał mnie, po prostu pozwolił mi
odejść bez dalszych wyjaśnień. W czasie mojej wędrówki korytarzami szkoły, jak
zwykle wszyscy patrzyli się na mnie. Poczułam zapach pizzy. Od razu mi się humor
poprawił. Weszłam do zatłoczonego pomieszczenia i od razu ruszyłam do kolejki po
swój lunch. Wybrałam pizzę z pieczarkami, kukurydzą i szynką. Rozglądnęłam się w
poszukiwaniu kuzyna. Jest! Siedział już z Melindą. Zauważył mnie i pomachał
radośnie. Zaczęłam powoli iść w tamta stronę. Nie wiadomo skąd wyrosła przede mną
Candy. Niby przypadkiem taca z moim jedzeniem wylądowała na mojej białej bluzce,
zostawiając na niej wielką, czerwoną plamę od ketchupu.
- Uuupss! To niechcący. - uśmiechnęła się pełna zadowolenia. Cała stołówka zaczęła
się śmiać. Zebrałam w sobie resztki samokontroli, by nie podejść uderzyć jej i pozbyć
się tego uśmieszku.
Obiecałaś sobie zero kłopotów! -
podpowiadał mi głos rozsądku, a ja się z nim
zgodziłam. Podszedł do mnie Jared. Ze wściekłością spojrzał na blondynkę. Nic nie
mówiąc wziął mnie pod rękę i wyprowadził z pomieszczenia. Kiedy chłopak chciał
otworzyć drzwi, stanął w nich Aleks. Jego twarz nie wyrażała nic. Spojrzał najpierw na
moją bluzkę, a potem na Jareda.
- Candy. - domyślił się. Jego mina w końcu zaczęła coś wyrażać. Wściekłość - tak to
odebrałam.- Chodźcie.
To jedyne co powiedział.
Ruszyliśmy korytarzami. Uczniowie, którzy nie byli na stołówce patrzy się na
plamę widniejącą na mojej bluzce. Z trudem powstrzymywałam się od wydarcia na cały
korytarz. Chłopaki wepchnęli mnie do toalety.
- Ale to jest męska ubikacja! - zaprotestowałam.
W pomieszczeniu było dwóch chłopaków. Popatrzyli się zdziwieni. Ciekawe jak to
wyglądało. Dziewczyna w towarzystwie dwóch przystojnych facetów, wchodząca do
męskiej toalety.
- Wypad. - wygonił ich Jared. Kiedy wyszli zwrócił się do mnie. - Masz dzisiaj strój na
wf?- pokręciłam przecząco głową. - Kurcze... nie wiem co dać ci na przebranie. -
złapał się za głowę i zaczął chodzić w kółko. Stałam i sama próbowałam coś wymyślić.
- Weź to. - odezwał się Aleks. Zdjął swoją koszulę, pod którą miał zwykłą, białą i
obcisłą podkoszulkę. Świetnie uwydatniała jego mięśnie. Wow! Co za budowa ciała!
- No nie wiem, czy to dobry pomysł.
- Bierz! - wepchnął mi ją w ręce i siłą wciągnął do kabiny.
Przebrałam się w nią. Pięknie pachniała. Wtuliłam w nią twarz. Westchnęłam.
Słyszałam jak Jared i Aleks o czym szepczą. Spośród potoku słów, wyłapałam tylko
słowa takie jak "Znów to zrobili.", ale nie do końca wiedziałam o co chodzi.
Kiedy otworzyłam drzwi i wszyłam, chłopcy tylko patrzyli się na mnie nic nie
mówiąc. Blondyn miał minę nie do odgadnięcia, za to mój kuzyn miał iskierki w
oczach.
- Świetnie wyglądasz. – powiedział, po czym pęknął ze śmiechu.
- No bardzo śmieszne! Ha, ha. Śmieję się razem z tobą. - rzuciłam w niego moją
brudną bluzką, co wywołało jeszcze większy atak śmiechu.
- Mi się tam podoba. - blondyn posłał mi piękny, łobuzerski uśmiech. Zaczerwieniłam
się. Jęknęłam, bo nie znosiłam, kiedy byłam czerwona jak burak. Po dobrych pięciu
minutach, które dla mnie ciągnęły się w nieskończoność, uspokoili się na tyle, by być w
stanie iść na kolejne lekcję. Miałam mieć teraz historię z Aleksem, a mój kuzyn
trygonometrię. Rozeszliśmy się w dobrych nastrojach. Moja radość zniknęła wraz z
dotarciem pod klasę. Ludzie wytrzeszczali na nas oczy, a szczególnie na mój ubiór.
Mój partner z ławki ciągle chichotał z tego powodu. Przed salą stała mała grupka
osób. Takie jest moje parszywe szczęście! Była wśród nich Candy. Na nasz widok
uśmiechnęła się z wyższością, ale tylko do czasu kiedy zauważyła co mam na sobie,
zamiast wielkiej, czerwonej plamy. Mina jej zrzedła. Z trudem powstrzymała drżenie
warg.
- Widzę, że się przebrałaś. Tylko w co?
Aleks nie wytrzymał.
- Ślepa jesteś, czy co? To jest moja koszulka. A teraz się przesuń, bo chcemy wejść do
klasy.
Normalnie mnie zatkało, blondynkę również. Złapał moją dłoń i pociągnął w stronę
naszej ławki.
Na historii oglądaliśmy jakiś film o wojnie secesyjnej. Znudzona położyłam się
na ławkę. Dalej byłam w szoku, że on mnie bronił. Dostałam gęsią skórkę, co
oznaczało, że ktoś się na mnie patrzy. Podniosłam głowę i dyskretnie zerknęłam w
prawą stronę. To Aleks. Widząc, że go przyłapałam, odwrócił wzrok zawstydzony. Ja
tego nie zrobiłam. Po chwili znowu na mnie spojrzałam, ale tym razem nie przerwał
kontaktu wzrokowego. Toczyliśmy niemą bitwę. Patrzył się tak intensywnie, że nie
wytrzymałam i moje oczy powędrowały w inną stronę.
***
Oczywiście nie uniknęłam dziwnych pytań cioci i wujka, lecz nie powiedziałam
im prawdy. Jareda poprosiłam o to samo. Nie chciałam ich martwić. Przed przyjazdem
tutaj przysięgłam sobie, że będą ze mnie dumni i, że nie będę im przysparzała
kłopotów, więc nie mogłam im nic powiedzieć.
Kiedy przyszliśmy ze szkoły z kuzynem, dorośli już krzątali się po kuchni
przygotowując obiad.
- Ani mi się waż cokolwiek im mówić! - zagroziłam palcem chłopakowi.
Podniósł ręce do góry poddając się.
- Dobra, dobra. - zapewnił mnie.
Weszliśmy do kuchni i wzrok mojej rodziny od razu pobiegł do mojego
nietypowego stroju.
- Yyyy.... kochanie, co ty masz na sobie? - spytała ciocia jąkając się. Wujek otworzył
szerzej oczy.
- Niechcący ubrudziłam bluzkę ketchupem. No i kolega Jareda był tam uprzejmy, że mi
ją pożyczył. - starałam się, żeby brzmiało to beztrosko. Kobieta zmarszczyła tylko brwi
i odpuściła. Stojący obok mnie Jared walczył sam ze sobą, żeby się nie roześmiać.
- Dobrze. Obiad będzie za 10 minut. Pójdź się przebrać. - i tak też zrobiłam.
Ruszyłam schodami z kuzynem, który na piętrze wybuchnął gromkim śmiechem.
Musiałam go uciszyć.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tematy
- Indeks
- Rozdział7, STUDIA, studia materiały, MATERIAŁY DODATKOWE, dodatkowe INNE
- Rozdzial-III, Harry Potter Fanfiction !, Harry Potter i Koniec Świata
- Rozdział 3-5 Napraw mnie, Tłumaczenia, Trwające, Jennifer Foor, Napraw mnie
- Rozdział 9, Fanfiction ♥, Igrzyska Śmierci, Igrzyska Śmierci oczami Peety Mellarka
- Rozdzial 14, Richelle Mead - Czarna Łabędzica, Mead Richell - Dark Swan 03 - Ukoronowana Żelazem
- Rozdział 4 - rozwój prenatalny, wychowanie i rozwoj
- Rozdział 1. Zaczynamy, Informatyka, Technik informatyki, Programowanie, C++
- Rozdział 8. Wskaźniki, Informatyka, Technik informatyki, Programowanie, C++
- Rozdział 2 Zabezpieczenie bezpieczeństwa lotów przez przez ATS, Zarządzanie ruchem lotniczym PL-4444
- Rozdział 8, AGH IMIR Mechanika i budowa maszyn, Semestr VI, MES, PODSTAWY MECHANIKI KOMPOZYTÓW WŁÓKNISTYCH
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- minecraftpe.pev.pl