Rozdział3, and all for kiss!!

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Rozdział 3
BPOV
Weszliśmy do samochodu i ruszyliśmy pędem ulicą. Widać cała
rodzina Cullenów prowadzi jak wariaci, bo Edward jeździ nawet
szybciej niż Alice. Jeszcze nigdy nie jechałam z nim
samochodem. Nie wiem czemu, ale Alice kazała usiąść mi z
przodu.
-Zwolnij! - powiedziałam do Edwarda. Na drodze, na której jest
ograniczenie do 70km/h, on pędził 150km/h.
-Nie rozkazuj mi, ok!? - powiedział i odwrócił się twarzą do mnie.
-Patrz na drogę, idioto! - krzyknęłam.
-Boże, uspokój się! Jeżdżę tak cały czas i żadnego mandatu, ani
wypadku nie miałem - powiedział, ale patrzył już na drogę. Nie
odezwałam się już nic. Mój ojciec jest komendantem policji, więc
jeżeli chce, załatwię mu mandat i powiem Charlie’mu, żeby prawo
jazdy także mu zabrał. Do centrum handlowego w Seattle
dojechaliśmy w 20 minut. Alice jako pierwsza wyskoczyła z
samochodu i zaczęła piszczeć.
Razem z Edwardem wysiedliśmy i podeszliśmy do wciąż
piszczącej Alice. Edward przyłożył jej dłoń do ust.
-Odwal się! - powiedziała do niego, kiedy odciągała jego dłoń -
Zaczynamy od ubrań! Chodź! - powiedziała i pociągnęła mnie do
jakiegoś sklepu z ciuchami. Kiedy weszliśmy, Alice zaczęła rzucać
we mnie prawie wszystkimi ciuchami ze sklepu, mówiąc ,,To
przymierz'' lub ,,To jest boskie'', albo jeszcze: ,,W tym będzie ci
cudnie''.
W końcu kupiła mi pięć par rurek: dwie pary obcisłych, czarnych,
dwie pary obcisłych, jasnych z jeansu i jedną parę ciemno-
fioletowych. Kupiła mi również sześć par bluzek, w tym trzy
przedłużane, cztery pary legginsów, wszystkie czarne, dwie pary
poniżej kolan i następne dwie do kostek. Namówiła mnie również
na trzy sukienki, a ja przecież nie chodzę w sukienkach.
-Teraz buty! - powiedziała podekscytowana i zaciągnęła nas do
następnego sklepu.
Kupiła mi trzy pary szpilek, w których i tak pewnie nie będę
chodzić i udało mi się ją namówić na dwie pary trampek.
-Bielizna! - krzyknęła podekscytowana, a wszyscy przechodnie
patrzyli na nią, jak na dziecko z ADHD.
-Boże, Alice! - spłonęłam rumieńcem - Musisz tak krzyczeć?!
-Nie marudź i chodź! - powiedziała i pociągnęła mnie za rękę.
Edward szwendał się za nami jak piesek i nosił nasze torby.
 Weszliśmy do sklepu
z bielizną.
-Eddie! - krzyknęła jakaś blondzia za ladą.
-Cześć... Caroline - powiedział niepewnie Edward z niesmakiem w
głosie.
-Jestem Kate, ale nie ważne. Co tam słychać u Ciebie? - zapytała
i wyszła zza lady, żeby podejść bliżej niego.
-Sorry. Nic ciekawego. Jak widzisz robię za tragarza Alice i
Belli..... - zaczął coś mówić, ale nie dosłyszałam co, bo Alice
zaciągnęła mnie do przebieralni i wcisnęła mi pełno skąpych
kompletów. Szlag by ją trafił!
Po skończonych zakupach podeszliśmy do samochodu, żeby
zostawić torby i skierowaliśmy się do baru na kawę i lody.
-Nigdy więcej nie pójdę z tobą na zakupy! - powiedziałam do Alice.
-Tylko Rose lubi chodzić ze mną na zakupy - powiedziała, a ja się
zaśmiałam.
****
-Bells! Miałabyś coś przeciwko, gdybyśmy dzisiaj zaprosili na noc
Rosalie, Emmetta i Jaspera? Byśmy w 6 spędzili noc! - krzyknął
rozradowany chochlik.
-Nie wiem. Ja ich w ogóle nie znam. Tylko Emmetta. Rosalie mnie
nie lubi, tak samo jak Edward, a Jasper chyba też za mną nie
przepada - powiedziałam.
-Rosalie i Jasper Cię nie znają tak jak ja! Ale Cię poznają i będzie
dobrze! A Edward jest dupkiem - W sumie mogłabym ich poznać
bliżej.
-Ok. To napisz do Rosalie i Jaspera, a ja napiszę do Miśka -
powiedziałam.
-Ok. Ale leć jeszcze do Edwarda i mu to powiedz - uśmiechnęła
się i popchnęła w stronę drzwi. Podeszłam do pokoju Edwarda, z
którego było słychać głośną muzykę. Zapukałam głośno w drzwi.
-EDWARD! - krzyknęłam. Muzyka przycichła, a Edward otworzył
drzwi.
-Czego?! - wkurzył się.
-Nie drzyj się na mnie! Alice pyta czy spędzasz z nami noc. -
spojrzał na mnie jak na idiotkę. - Nie w tym sensie zboczeńcu!
Alice zaprasza jeszcze Rosalie, Miśka i Jaspera.
-Będzie alkohol? - On tylko o jednym!
-Nie wiem. Z resztą sama bym się napiła, więc jak coś, to będzie.
To przyjdziesz?
 -Taa - powiedział i zamknął drzwi.
Dupek.
W drodze do pokoju Alice zaczęłam pisać do Emmetta.
-Napisałam do Emma, teraz czekam na odpowiedź –
powiedziałam, kiedy weszłam do pokoju Alice - I Edward też
będzie. I Alkohol, jak Misiek załatwi.
-Okej! Rosalie odpisała, że będzie, Jasper tak samo - Już miałam
coś odpowiedzieć, ale zaczął mi wibrować telefon.
-Emm odpisał - powiedziałam i wyciągnęłam telefon.
-Ok! Emmett też przyjdzie - powiedziałam, a Alice zbiegła na dół
do kuchni. Poszłam za nią i zobaczyłam, że grzebie w szafkach i
wyciąga różne słodycze.
-Bells! Idź się przebrać w te czarne rurki, co sobie kupiłaś i
fioletową tunikę. I szpil...
-Mogę trampki? - przerwałam jej.
-No okej, okej! Ale załóż też ten czarny komplet koronkowej
bielizny - powiedziała i popchnęła mnie w stronę schodów.
***
-Przyjechali! - zawołała Alice.
-Ludzie! Wujek Emmett ma alkohol! - zawołał Emmett. Szybko
zeszłam z góry, a Emmett już zamknął mnie w niedźwiedzim
uścisku.
-Bella! Dostaniesz za tą grubą dupę! - powiedział i mnie puścił.
Zaśmiałam się.
-Hej wam! - uśmiechnęłam się.
-Hej! - powiedzieli zadowoleni chórem.
-To jak?! Robimy mini imprezę?! - krzyknęła Alice.
-Tak! - zawołaliśmy chórem i zaczęliśmy się śmiać.
-Z czego wy się tak cieszycie? - spytał Edward, kiedy zszedł ze
schodów.
-Eddie! Braciszku! - zawołał Emm i podniósł Edwarda. Wszyscy
wybuchnęliśmy śmiechem.
-Ej, dobra puść! Jeszcze nie zmieniłem orientacji. Wolę kobiety -
zaczął się śmiać Edward, a razem z nim Emmett.
-Dobra kochasie! Zaczynamy imprezę! - powiedział Jasper i
poszedł do salonu - CZEKOLAAAAADA! - krzyknął nagle, a
wszyscy zaczęli się znowu śmiać. Myślę, że ta noc będzie
najlepszą nocą w moim życiu.
Na początku Jasper i Rosalie wypytywali mnie o różne szczegóły,
abyśmy się lepiej poznali. Okazało się, że Rose jest zaczepistą
babką. Wiele rzeczy nas łączy. Jasper jest zabawny i jak się
okazało, lubi czekoladę truskawkową.
-Puste! - zaczęła śmiać się Alice, podnosząc do góry butelkę po
wódce. Nawet nie zorientowałam się, że wypiliśmy już jedną
butelkę wódki i po dwa piwa. Wszyscy byliśmy nieźle wstawieni.
-Mam pomysł! - powiedziałam - Zagrajmy w ... butelkę - i zaczęłam
się śmiać, razem z Alice.
-Ale nie na kasę! - powiedział Emmett - Na rozbieranie!
-Okej! - krzyknęli wszyscy - Ale są granice! - dodała Rosie -
Rozbieramy się tylko do bielizny! A jeżeli jest już się w bieliźnie i
wypadnie na tą osobę, to musi ona przebiec w samej bieliźnie
wokół naszej dzielnicy!
-Okej! - znowu krzyknęliśmy zgodnie i zaczęliśmy się śmiać.
-Ja kręcę! - powiedziała Alice. Zakręciła i wypadło na Edwarda.
-No, Eddie! Ściągaj koszulkę! - powiedziała Alice. Edward bez
wahania ściągnął koszulkę i od razu rzucił mi się w oczy jego
 kaloryfer.
Boże! Dlaczego tacy ludzie są takimi playboyami?!
-Ok! Teraz ja! - powiedział i zakręcił butelką. Wypadło na Rosalie.
- Poproszę, abyś ściągnęła tę piękną, zieloną bluzeczkę....
Po godzinie wszyscy siedzieli już w samej bieliźnie. Właśnie kręcił
Edward i wypadło na mnie.
-Panno Swan! Wypierdalaj na dwór biegać! - powiedział i
uśmiechnął się do mnie chamsko.
-Pierdol się! Musisz biec ze mną, bo nie wiesz czy ja przebiegnę
to kółko czy też nie! - odpowiedziałam zadowolona z mojego
pomysłu. Była już 1 w nocy, a ja sama bałam się biegać o tej
porze.
-Ubiorę się - powiedział.
-Nie ma mowy, Romeo! Biegniesz tak i chuj mnie to obchodzi! -
powiedziałam i wstałam. Pociągnęłam go za rękę i wyszliśmy na
dwór, słysząc za sobą kroki reszty.
-Ok. Teraz biegniecie prosto uliczką do końca, skręcacie w lewo i
biegniecie prosto. Później w lewo i znów prosto, ucinacie odcinek,
przebiegając przez plac pani Polly i później prosto do uliczki i do
domu - poradziła nam Alice.
-Ale czemu ja mam biec?! -jęknął Edward.
-Bo jest późno i zgwałcą mnie wilki! A poza tym mówiłam ci, że
musisz widzieć, czy to przebiegnę! - krzyknęłam na niego.
-Ok., to chodź! - powiedział i zaczął biec. Pobiegłam szybko za
nim.
-Wolniej! - zaczęłam się śmiać, bo jak zauważyłam, Edward
biegną bardzo krzywo, ale nie aż tak bardzo, jak ja. Edward na
mnie zaczekał i zaczęliśmy spacerować po nocy w bieliźnie.
Właśnie obok nas przechodził jakiś chłopak. Na oko miał 19 lat i
był słodki. Nie widziałam go dokładnie, tylko w świetle latarni, ale
miał krótkie czarne włosy i ciemną karnację. Zajebiście! Ładny
chłopak, a ja idę w bieliźnie z Edwardem. Zarumieniłam się.
-Zgwałcili was czy jak?! - zapytał.
-Nie. Gramy... w .... butelkę - zaczęłam się śmiać jak porąbana,
nie mogąc wydusić z siebie słowa.
-Aha? - zabrzmiało to jak pytanie.
-Jestem Be.. Be.. - nie mogłam przestać się śmiać.
-Cześć.. Bebe? [czyt. Bibi] Jestem Jacob - powiedział i podał mi
rękę.
-Bella nie be be! - znów zaczęłam się śmiać.
-Bebe! Chodź, bo mi zimno do jasnej cholery! - wkurzył się już
Edward.
-To jest Edmund! - zaczęłam się śmiać i podeszłam do Edwarda,
idąc z nim dalej.
  [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • frania1320.xlx.pl
  • Tematy