Rothbard M. N., Polityka USA, Rothbard

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->W obronie spiskowej teorii dziejównowadebata.pl/2015/02/13/w-obronie-spiskowej-teorii-dziejow/Murray N. RothbardKażda rzeczowa analiza mówiąca o tym, kim są nasi przywódcy, albo w jaki sposóbsplatają się ich interesy gospodarcze i polityczne, zostaje zawsze, prędzej czypóźniej, napiętnowana przez salonowych liberałów i establishmentowychkonserwatystów (a także wielu libertarian) jako „spiskowa teoria dziejów”, „przejawparanoi”, wyraz „materializmu ekonomicznego” lub nawet „marksizmu”. Oszczerczeetykietki są nadawane wszystkim bez wyjątku, chociaż tego rodzaju realistyczneanalizy bywają przedstawiane przez zupełnie różnych przedstawicieli spektrumpolitycznego, od John Birch Society (amerykańskie konserwatywne stowarzyszenieantykomunistyczne – przyp. tłum.) po Partię Komunistyczną. Najpowszechniejszestało się określenie „teoretyk spiskowy”, które nie jest używane jako samookreślenie,ale prawie zawsze przez krytyków jako złośliwy epitet.Nic dziwnego, że te realistyczne analizy „spisków” pochodzą od różnych „radykałów”spoza establishmentu. Niezakłócone funkcjonowanie aparatu państwowego wymagabowiem, aby społeczeństwo było przekonane o jego legitymizacji, dobrodziejstwie, anawet świętości. Ta ostatnia zaś wymaga, aby przedstawiać polityków i biurokratówzawsze jako bezcielesne dobre duchy, którzy w pełni oddani są „dobru publicznemu”.Wystarczy raz zakwestionować ten pogląd i pokazać, że „dobre duchy” często ażnazbyt twardo stąpają po ziemi, realizując przy pomocy aparatu państwowego swojeciemne interesy, a wówczas cała mistyczna aura stworzona wokół rządu ulatnia sięjak kamfora.Weźmy taki oto prosty przykład. Załóżmy, że dowiadujemy się, iż Kongres uchwaliłustawę, podnoszącą cło lub nakładającą kontyngent na import stali. Trzeba byćwyjątkowo nierozgarniętym, aby nie zorientować się, że uchwalenie restrykcji whandlu zostało wylobbowane przez przedstawicieli krajowego przemysłu stalowego,którzy zamierzali w ten sposób zatrzymać wydajniejszych konkurentów z zagranicy.Nikt jednak nie nazwałby takiej konkluzji „teorią spiskową”. A przecież praca„teoretyka spiskowego” polega jedynie na rozszerzeniu tego rozumowania nabardziej zawiłe projekty rządu, takie jak, powiedzmy, roboty publiczne, powołanieMiędzynarodowego Sądu Karnego (ICC), stworzenie Systemu Rezerwy Federalnejlub przystąpienia Stanów Zjednoczonych do wojny. W każdym z tych wypadkówteoretyk spiskowy zadaje sobie pytanie:cui bono?,czyli kto zyskuje na takim czyinnym obrocie spraw. Jeśli uda się ustalić, że rozwiązanie A jest korzystne dla X i Y,to kolejnym krokiem jest weryfikacja hipotezy, czy rzeczywiście doszło do lobbingu, awięc, czy X i Y wywierali presję na polityków, aby ci przyjęli rozwiązanie A. Innymisłowy, należy sprawdzić, czy X i Y zdawali sobie sprawę z tego, że mogą zyskać nawprowadzeniu jakichś rozwiązań politycznych i czy podjęli w związku z tym jakieśkroki?Ktoś, kto analizuje „spiski”, nie jest więc wcale paranoikiem czy wyznawcąekonomicznego determinizmu, lecz prakseologiem, tzn. uważa, że ludzie postępującelowo i świadomie wybierają środki do osiągnięcia zamierzonych celów. Zatem jeślina przykład zostaje nałożone cło na import stali, to zakłada on, że lobbowali za tymprzedstawiciele przemysłu stalowego. Jeśli natomiast uchwalony zostaje projektrobót publicznych, to stawia hipotezę, że stoi za tym sojusz firm budowlanych izwiązkowców, którzy korzystają na takich kontraktach, oraz biurokratów, zawszeszukających sposobności do poszerzenia zakresu swej działalności i zwiększeniadochodów. Natomiast przeciwnicy „teorii spiskowych” wierzą, że wszystkieprzedsięwzięcia – przynajmniej te rządowe – są przypadkowe i nieplanowane, a coza tym idzie, że ludzie nie podejmują świadomych wyborów ani nie planują swoichdziałań .Istnieją oczywiście lepsi i gorsi teoretycy spiskowi, dokładnie na tej samej zasadzie,jak istnieją lepsi i gorsi historycy czy też uprawiający każdą inną działalnośćumysłową. Kiepski analityk popełnia zazwyczaj dwa charakterystyczne błędy, którerzeczywiście czynią go nierzadko łatwym celem oskarżeń o paranoję, wysuwanychprzez dla krytyków z establishmentu. Po pierwsze, kiepski teoretyk spiskowypoprzestaje na zadaniu pytania:cui bono?Jeśli na przykład jakieś rozporządzenierządowe jest korzystne dla X i Y, to wyciąga z tego prosty wniosek, że to X i Y sąodpowiedzialni za jego wdrożenie. Nie rozumie, że jest to tylko hipoteza, którą trzebajeszcze potwierdzić, sprawdzając, czy faktycznie X i Y mają ze sprawą cośwspólnego (jednym z najzabawniejszych przykładów tego częstego błędu jest tezabrytyjskiego dziennikarza Douglasa Reeda, który, widząc, że polityka Hitleradoprowadziła Niemcy do upadku, skonkludował bez żadnych dalszych dociekań, iżw związku z tym Hitler musiał być świadomym agentem zagranicznych służb, celowodążącym do zrujnowania Niemiec). Po drugie, kiepski teoretyk spiskowy częstoulega pokusie łączenia wszystkich możliwych teorii oraz implikowania wszystkichniezależnych ośrodków władzy w jeden wielki spisek. Zamiast przyjąć, że wrzeczywistości istnieje wiele różnych ośrodków władzy, starających się – czasemniezależnie od siebie, a czasem w sojuszu – przejąć kontrolę nad państwem,zakłada, znów bez żadnych dowodów, iż mała grupka ludzi kontroluje wszystkieośrodki i tylko dla utrzymania pozorów napuszcza je na siebie nawzajem.Do refleksji na temat teorii spiskowych skłania w istocie trudny do przeoczenia fakt –z powodu swej wyjątkowej jaskrawości trafiający niekiedy nawet do tygodnikówpolitycznych – że niemal wszyscy członkowie nowej administracji Cartera, od samejgóry, czyli od Cartera i Mondale`a [Walter Mondale – wiceprezydent w czasieprezydentury Jimmy ego Cartera (1977-1981) –przyp. tłum.], aż do samego dołu,albo należą do małej, na wpół tajnej, Komisji Trójstronnej (Trilateral Commission)założonej w 1973 r. przez Davida Rockefellera w celu kształtowania polityki USA,Europy Zachodniej i Japonii, albo zasiadają w radzie Fundacji Rockefellera. Resztajest związana z interesami wpływowej grupy z Atlanty, szczególnie zaś z firmą Coca-Cola, czyli jedną z największych korporacji w Georgii.Jak należy się na to wszystko zapatrywać ? Czy należy przypuszczać, że szerokozakrojona działalność Davida Rockefellera na rzecz wdrożenia pewnychetatystycznych rozwiązań politycznych jest jedynie wyrazem czystego altruizmu? Amoże wiąże się raczej z próbą zrealizowania jakichś interesów finansowych? CzyJimmy Carter został członkiem Komisji Trójstronnej zaraz po jej powstaniu dlatego,że Rockefeller i inni chcieli wysłuchiwać rad mało znanego gubernatora z Georgii? Amoże przestał on być skromnym gubernatorem i został prezydentem właśnie dziękiich poparciu? Czy J. Paul Austin, prezes Coca-Coli, wspierał Jimmy`ego Carterajedynie ze względu na troskę o dobro społeczne? Czy wszyscy ludzie z KomisjiTrójstronnej, Fundacji Rockefellera i Coca-Coli zostali wybrani przez Cartera poprostu dlatego, że uważał ich za najlepszych kandydatów do objęcia posad w swojejadministracji? Jeśli tak, to mielibyśmy do czynienia z zupełnie niebywałym zbiegiemokoliczności. Czyżby więc chodziło tu raczej o jakieś niezbyt czyste interesypolityczno-ekonomiczne? W każdym razie jestem zdania, że wszyscy, którzyodrzucają analizę polityki rządu pod kątem wzajemnych związków pomiędzyinteresami politycznymi a ekonomicznymi, pozbawiają się tym samym ważnegonarzędzia do opisu świata, w którym żyją.Przeł. Juliusz JabłeckiArtykuł ukazał się pierwotnie na łamach amerykańskiego czasopisma „Reason”, nr39, kwiecień 1977. Publikujemy za: „Laissez faire. Pismo konserwatywno-anarchistyczne”, nr 4, grudzień 2006. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • frania1320.xlx.pl
  • Tematy