Rudolf Steiner - Sedno kwestii społecznej,

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Dr. Rudolf Steiner
SEDNO KWESTJI SPOŁECZNEJ
DIE KERNPUNKTE DER SOZIALEN FRAGE
in den Lebensnotwendigkeiten
der Gegenwart und Zukunft.
GA 23
Spis rzeczy:
str.
Przedmowa i wstęp do nowego wydania . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . 2
Uwagi o zamierzeniach niniejszej pracy . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 7
I. Prawdziwa postać kwestji społecznej w życiu nowoczesnej ludzkości . . . . . . . . . . .
. . 9
II. Próby rozwiązania problemów i konieczności społecznych, w myśl wymagań
życia . . 16
III. Kapitalizm i idee społeczne
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 26
IV. Międzynarodowe stosunki organizmów społecznych . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . 42
Aneks: Odezwa do Narodu Niemieckiego i całego Świata Kulturalnego . . . . . . . . . . .
. . 47
Uwagi do polskiego wydania . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 49
Wydano staraniem Polskiego Towarzystwa Antropozoficznego
w autoryzowanym przekładzie M. O. i M. W. – Warszawa 1938
2
PRZEDMOWA I WSTĘP DO NOWEGO WYDANIA.
Zadań, wysuniętych przez nowoczesne życie społeczne, nie zdoła poznać człowiek,
który przystępuje do nich z myślą o jakiejkolwiek utopji. Wychodząc z pewnych
poglądów i uczuć, możemy wierzyć, że takie czy inne urządzenia, które sobie
obmyśliliśmy, uszczęśliwią ludzkość. Wiara ta może nawet nabrać bojowej siły
przekonywującej. A jednak z wiarą tego rodzaju można łatwo przeoczyć to, co stanowi
dziś istotę “kwestji” społecznej.
Twierdzenie powyższe nie trudno doprowadzić dziś do pozornego absurdu, wszakże
pozostaje ono słusznem. Przypuśćmy, że ktoś posiadł teoretycznie doskonałe
“rozwiązanie” kwestji społecznej. Pomimo to wierzyłby on w coś całkiem nierealnego,
gdyby chciał narzucić ludzkości to wymyślone przez siebie “rozwiązanie”. Nie żyjemy
już bowiem w czasach, kiedy można mniemać, że w ten sposób da się cośkolwiek
zdziałać w życiu publicznem. Układ duszy ludzkiej nie jest taki, żebyśmy w stosunku do
życia społecznego mogli powiedzieć: oto macie człowieka, który wie, jakie urządzenia
społeczne są potrzebne; uczyńmy więc tak, jak on sądzi.
W taki sposób ludzie nie chcą wcale przyjmować idej społecznych. Z faktem tym
liczy się niniejsza praca, która znalazła już dość szerokie rozpowszechnienie. Ci z pośród
czytelników, którzy przypisali jej charakter utopijny, zgoła nie zrozumieli jej
podstawowych zamierzeń. A najgłośniej twierdzili to ci, którzy sami nie umieją myśleć
inaczej, niż utopijnie. U innych dopatrują się tego, co stanowi najbardziej istotną cechę
ich własnych przyzwyczajeń myślowych.
Dla człowieka myślącego realnie należy już do doświadczeń w dziedzinie społecznej,
że jakakolwiek idea utopijna, choćby najbardziej przekonywująca, nie prowadzi do
niczego. Jednak wielu ludziom wydaje się, że np. w dziedzinie gospodarczej powinni
szerzyć wśród swych bliźnich takie idee. Muszą się jednak przekonać, że trudzą się
napróżno. To, co głoszą, bliźnim na nic przydać się nie może.
Fakt ten należałoby traktować jako nabyte doświadczenie, wskazuje on bowiem na
ważny objaw współczesnego życia publicznego, mianowicie na to, że myśli nasze są
obce wymaganiom rzeczywistości gospodarczej. Czyż można spodziewać się, że
zdołamy opanować zawiłe stosunki życia społecznego, jeśli przystępujemy doń z
myśleniem, które jest obce temu życiu?
Zagadnienie to bynajmniej nie może liczyć na popularność. Wymaga bowiem
przyznania się, że myślimy w sposób obcy życiu. A jednak, jeżeli tego nie uczynimy,
pozostaniemy również dalecy od “kwestji społecznej”. Jedynie bowiem pod warunkiem,
że zagadnienie to traktować będziemy jako ważną sprawę całej współczesnej cywilizacji,
uzyskamy jasną świadomość potrzeb życia społecznego.
Kwestja ta wskazuje na sposób, w jaki ukształtowało się współczesne życie
duchowe. Ludzkość nowoczesna rozwinęła w taki sposób życie duchowe, że jest ono w
wysokim stopniu uzależnione od urządzeń państwowych i sił gospodarczych. Człowiek
już od dzieciństwa otrzymuje wychowanie i nauczanie państwowe. Może on korzystać z
takiego tylko wychowania, na jakie pozwalają warunki gospodarcze otoczenia, wśród
którego wyrasta.
Możnaby mniemać, że dzięki temu wszyscy powinni być dobrze przystosowani do
obecnych warunków życiowych. Państwo bowiem ma możność kształtowania urządzeń,
poświęconych wychowaniu i nauczaniu, które stanowią podstawowy czynnik życia
duchowego społeczeństwa, tak, aby jak najlepiej służyły ogółowi. I również łatwo
możnaby sądzić, że człowiek stanie się możliwie najlepszym członkiem społeczności
ludzkiej, jeżeli otrzyma wychowanie zgodnie z możliwościami gospodarczemi, z których
wyrósł, oraz jeżeli wychowanie postawi go na to stanowisko, które mu wyznaczają owe
możliwości gospodarcze.
Praca niniejsza podjąć musi niepopularne dziś zadanie wykazania, że przyczyną
zamętu naszego życia publicznego jest uzależnienie życia duchowego od państwa i sił
gospodarczych. Ma ona dowieść, że wyzwolenie życia duchowego z tej zależności
stanowi część rozwiązania palącej kwestji społecznej.
3
Książka niniejsza występuje zatem przeciw szeroko rozpowszechnionym błędom.
Przejęcie przez państwo działu wychowania i nauczania uważane jest oddawna za coś
zbawiennego dla postępu ludzkości. A ludzie myślący socjalistycznie nie mogą sobie
nawet tej sprawy wyobrazić inaczej, niż w ten sposób, że społeczeństwo ma
wychowywać jednostkę na swoją modłę tak, aby mu służyła.
Nie łatwo godzimy się na pogląd, który jest w tej dziedzinie bezwarunkowo
konieczny, mianowicie, że w dziejowym rozwoju ludzkości w epokach późniejszych
błędem stać się może to, co we wcześniejszych było słuszne. Na to, aby życie ludzkości
mogło ukształtować się nowocześnie, konieczne było odebranie kierownictwa
wychowania, a co zatem i kierownictwa duchowego życia publicznego tym sferom,
które zajmowały się tem w średniowieczu, oraz powierzenie tegoż państwu. Ale dalsze
utrzymywanie tego stanu rzeczy jest już ciężkim błędem społecznym.
Wyjaśni to pierwsza część niniejszej pracy. W ramach państwowych życie duchowe
dorosło do wolności; nie będzie jednak w stanie z niej korzystać we właściwy sposób, o
ile nie nada mu się całkowitego samorządu, życie duchowe w swej obecnej postaci
wymaga, aby stanowiło całkiem samodzielny składnik organizmu społecznego. Zarząd
dziedziny wychowania i nauczania, z czego przecież wyrasta całe życie duchowe,
przejść musi w ręce ludzi, którzy sami wychowują i nauczają. Czynniki państwowe lub
gospodarcze nie powinny mieszać się do spraw tego kierownictwa słowem lub czynem.
Nauczaniu pedagog winien poświęcać tylko taką część swego czasu, aby równocześnie
mógł także zarządzać w swej dziedzinie pracy. Dzięki temu sam nauczyciel załatwiać
będzie sprawy związane z zarządzaniem tak samo, jak sam naucza i wychowuje.
Rozporządzeń nie będzie wydawał nikt, kto równocześnie nie jest sam czynny w żywem
nauczaniu i wychowywaniu. Żaden parlament, żaden dostojnik, który kiedyś, być może,
był nauczycielem, ale obecnie już nim nie jest, nie będą tu mieli głosu. To co w
nauczaniu zdobywa się drogą bezpośredniego doświadczenia, będzie wywierało wpływ
także na sposób zarządzania. Wynika stąd naturalnie, że warunki tego rodzaju sprzyjać
będą rozwojowi rzeczowości i tężyzny zawodowej w możliwie najwyższym stopniu.
Można zapewne zauważyć, że i przy takim samorządzie życia duchowego także nie
wszystko będzie doskonałe. Ale w życiu rzeczywistem nie można żądać doskonałości.
Dążyć trzeba tylko do realizowania rzeczy możliwie najlepszych. Zdolności, rozwijające
się w człowieku-dziecku, będą dopiero wówczas wzbogacały społeczeństwo, gdy pieczę
nad niemi obejmą jednostki, które potrafią opierać swe decyzje na motywach
duchowych. Pogląd na to, jak dalece rozwijać należy dane dziecko w tym czy owym
kierunku, powstawać może jedynie w niezależnym zespole duchowym. I on tylko jest
powołany do decydowania o sposobie urzeczywistniania tych zamierzeń. Od tego
samorządu życie państwowe jakoteż i życie gospodarcze czerpać będą siły, których
same nie są w stanie wytworzyć, gdy na podstawie swych założeń kształtują także i
życie duchowe.
Zgodnie z poglądem, wyłożonym w tej książce, sprawa urządzeń i programów
uczelni, które służą potrzebom państwa i życia gospodarczego, również winna
spoczywać w rękach kierownictwa niezależnego życia duchowego. Szkoły dla przyszłych
prawników, handlowców, przemysłowców, rolników też kształtować winno niezależne
życie duchowe. Praca niniejsza musi z konieczności wywołać wiele zastrzeżeń, gdy z jej
założeń wyprowadzi się tę słuszną konsekwencję. Ale z czego to wypływają owe
zastrzeżenia? Rozpoznamy ich ducha antyspołecznego, gdy zdamy sobie sprawę z tego,
że, w gruncie rzeczy, wynikają one z nieuświadomionej wiary w niepraktyczność
życiową wychowawców. Niepodobna tedy oczekiwać po nich, że powołają do życia
urządzenia, które we właściwy sposób będą służyły praktycznym dziedzinom bytu.
Takie urządzenia muszą pono tworzyć ludzie, którzy sami biorą udział w życiu
praktycznem; wychowawcy zaś mają tylko postępować według linij wytycznych, które
im zgóry narzucono.
Ten, kto tak myśli, nie spostrzega, że wychowawcy, którzy nie potrafią sami
nadawać sobie linij wytycznych, poczynając od najdrobniejszych szczegółów, a kończąc
na rzeczach najważniejszych, właśnie skutkiem tego stają się obcy życiu i niepraktyczni.
Można narzucić im zasady, pochodzące nawet od jednostek pozornie najbardziej
4
związanych z życiem praktycznem, a jednak nigdy nie wychowają oni ludzi życiowo
prawdziwie praktycznych. Antyspołeczne stosunki powstają stąd, że w życiu zbiorowem
brak ludzi, którzyby, dzięki otrzymanemu wychowaniu, nauczyli się odczuwać
społecznie. Ludzi uspołecznionych wychowywać mogą jedynie pedagodzy, którzy sami
posiadają zmysł społeczny. Nigdy nie dotrzemy do sedna kwestji społecznej, jeśli nie
uznamy spraw wychowawczych i duchowych, jako jednego z jej najważniejszych
składników. Stosunki antyspołeczne powstają nietylko z winy urządzeń gospodarczych,
ale także skutkiem tego, że ludzie w ramach tych urządzeń postępują antyspołecznie. I
powierzanie wychowania tudzież nauczania młodzieży ludziom, których czyni się
obcymi życiu, wskutek narzucania im zzewnątrz kierunku i treści ich działania – jest
rzeczą antyspołeczną.
Państwo otwiera wydziały prawne. Wymaga, aby wykładano tam zasady tego
prawodawstwa, na którem ono, ze swego punktu widzenia, oparło swą konstytucję i
administrację. Instytucje zaś, które powstaną całkowicie na gruncie niezależnego życia
duchowego, czerpać będą treść prawodawstwa właśnie z tego życia. Państwo zasilane
będzie tem, co mu to niezależne życie duchowe przekaże; będą je zapładniały żywe
idee, które jedynie z takiego źródła duchowego mogą wypływać.
Ale w samej tej dziedzinie duchowej będą ludzie, którzy, każdy ze swego punktu
widzenia, oddadzą się życiu praktycznemu. Życiowo praktycznem nie może stać się to,
co pochodzi z urządzeń szkolnych wprowadzonych przez “praktyków”, i gdzie nauczają
ludzie obcy życiu, ale wyłącznie to, co dają wychowawcy, którzy rozumieją życie i
praktyczność ze swego punktu widzenia. O tem, jak zarządzanie niezależnem życiem
duchowym winno kształtować się w szczegółach, pomówimy w niniejszej pracy,
przynajmniej w ogólnych zarysach.
Wśród ludzi, skłonnych do utopij, książka ta obudzi rozmaite wątpliwości.
Zaniepokojeni artyści i inni pracownicy umysłowi powiedzą: dobrze, ale czy talenty
będą mogły rozwijać się lepiej wśród tego niezależnego życia duchowego, niż w
obecnych warunkach, kiedy znajdują się pod opieką państwa i potęg gospodarczych?
Tacy oponenci pamiętać winni, że praca niniejsza nie ma nic wspólnego z utopją.
Dlatego nigdzie nie znajdziemy w niej twierdzeń teoretycznych: to powinno być tak
urządzone, czy inaczej. Natomiast znaleźć w niej można pobudkę do tworzenia takich
społeczności ludzkich, któreby były zdolne we własnem współżyciu wytwarzać
pożądane warunki społeczne. Kto sądzi życie nie według teoretycznych uprzedzeń, lecz
z własnych doświadczeń, ten powie sobie: człowiek, który tworzy na podstawie swych
niczem nieskrępowanych uzdolnień, będzie wówczas mógł liczyć na właściwą ocenę
swej działalności, kiedy powstanie niezależna społeczność duchowa, która będzie
wywierała wpływ na życie, kierując się wyłącznie własnemi założeniami.
“Kwestja społeczna” nie jest czemś, co w naszych czasach wyłoniło się z życia
ludzkiego i co grupka ludzi, czy też parlamenty będą mogły rozwiązać i wreszcie
rozwiążą. Jest ona częścią składową całej nowoczesnej cywilizacji i skoro już powstała,
taką pozostanie. W każdym momencie rozwoju dziejowego musi ją ludzkość na nowo
rozwiązywać. Życie człowieka bowiem weszło w ostatnich czasach w taką fazę, kiedy
same urządzenia socjalne rodzą stale tendencje antyspołeczne. Trzeba je nieustannie
opanowywać na nowo. Podobnie jak organizm po pewnym czasie po nasyceniu, znów
powraca do stanu głodu, tak samo organizm społeczny z uporządkowanych stosunków
wpada w bezład. Na uporządkowanie stosunków społecznych niema uniwersalnego
lekarstwa podobnie, jak niema takiego pokarmu, któryby nasycił organizm raz na
zawsze. Ale ludzie tworzyć mogą takie spólnoty, których współdziałanie stale dawać
będzie życiu nowe impulsy w kierunku socjalnym. Taką spólnotą jest samorządny człon
duchowy organizmu społecznego.
Podobnie jak dla życia duchowego z doświadczeń teraźniejszości wyłania się
wymaganie autonomji społecznej, tak samo dla życia gospodarczego wypływa postulat
pracy zrzeszeniowej. Gospodarka społeczna składa się dziś z produkcji, obiegu i
spożycia dóbr, które zaspakajają potrzeby ludzkie. Każdego wiążą z życiem
gospodarczem jego interesy; każdy musi się z niem sprzęgnąć zapomocą takiego
udziału w pracy, jaki jest dlań dostępny. Tylko sam człowiek może wiedzieć i odczuwać,
5
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • frania1320.xlx.pl
  • Tematy